Do zapłodnienia dochodzi w jajniku. Miesiączkę można mieć najwcześniej w wieku 16 lat. Tampony przyrastają do pochwy. Używanie prezerwatyw może prowadzić do impotencji. Woda z octem zabija plemniki. To tylko kilka przykładów nieprawdziwych informacji, jakie w ramach edukacji seksualnej usłyszeli polscy uczniowie.
– Wielokrotnie uskarżaliśmy się na to, że młodzież posiada fałszywe wyobrażenia dotyczące seksualności. Sądziliśmy, że źródłem tego są rozmowy z rówieśnikami. Okazuje się, że również szkoła – mówi Aleksandra Józefowska z Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton. Organizacja działająca przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny ogłosiła raport pt. "Jak naprawdę wygląda edukacja seksualna w Polsce?". Został on sporządzony na podstawie e -maili, które od lutego do maja tego roku przychodziły do Pontonu. W sumie odezwało się ponad 600 uczniów.
Aż 250 z nich nie miało w szkole jakiejkolwiek styczności z podobnymi zajęciami. Najczęściej były one prowadzone w ramach przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. Zwykle niesystematycznie, bardzo wcześnie rano lub na ostatniej, ósmej czy dziewiątej lekcji.
Wśród wykładowców dominowali księża i katechetki, ale były także polonistki, nauczyciele biologii, informatyki, a nawet panie bibliotekarki.
Młodzież w swoich listach zwracała uwagę na to, że nauczyciele wstydzą się tematów, które mają omawiać. Nie potrafią wypowiedzieć słowa "seks" bez zaczerwienienia się, a zamiast informować straszą. Często też zamiast rzetelnej wiedzy przekazują swoje poglądy ("seks jest dla zwierząt", "kobieta, która czerpie z seksu przyjemność, będzie smażyć się w piekle", "jak dziewczynę zgwałcą, to jest jej wina").