Brytyjski Millennium Seed Bank (Milenijny Bank Nasion) ogłosił właśnie, że zebrał 10 proc. nasion roślin dziko rosnących. Z kolei wybudowany za 9 mln dol. norweski bunkier Global Seed Vault (Globalny Skarbiec Nasion) gromadzi odmiany uprawne. Po co to wszystko? Wedle szacunków aż 100 tys. gatunków dzikich roślin jest obecnie skrajnie zagrożonych wyginięciem, a rolnictwo w zawrotnym tempie pozbywa się tysięcy mniej „przemysłowych” odmian uprawnych. Lada chwila może się okazać, że te zwyczajne na pozór nasiona staną się bezcenne.

I wcale nie trzeba do tego spektakularnej katastrofy. Wystarczy globalne ocieplenie, które eliminuje tysiące gorzej przystosowanych gatunków i podnosi poziom mórz. Dzieła zniszczenia dopełniają ludzie, wycinając dzikie rośliny pod rozrastające się uprawy. Ale i gatunki wykorzystywane w rolnictwie nie mają się wiele lepiej. Zawęża się pula uprawianych odmian: w ciągu ostatnich 100 lat pozbyto się np. przytłaczającej większości mniej wydajnych odmian kukurydzy i grochu. A jednorodność na polach to ogromne zagrożenie. Wystarczy nowy gatunek pasożytniczego grzyba czy bakterii, by całe plony poszły na marne. Tak samo szkodliwe może być osuszenie lub oziębienie klimatu.

Dlatego banki nasion traktowane są jak sanktuaria albo najpilniej strzeżone skarbce. W podziemnych komorach brytyjskiego Millennium Seed Banku, w temperaturze -20 st. C, składowanych jest obecnie ponad 1,7 mld gatunków starannie wyselekcjonowanych nasion. Bank współpracuje ze 120 organizacjami w 54 krajach. Wspólnie zamierzają do 2020 roku zgromadzić jedną czwartą wszystkich dzikich gatunków roślin na Ziemi, a docelowo – wszystkie.

Ambitne zadanie postawił też sobie norweski Global Seed Vault. – Bank jest w stanie pomieścić dwa razy więcej odmian, niż występuje na Ziemi. Nie zostanie zapełniony ani za mojego życia, ani moich wnuków – oznajmił Cary Fowler, dyrektor Global Crop Diversity Trust, podczas inauguracji przedsięwzięcia.

Ten jeden z najlepiej zabezpieczonych bunkrów na świecie znajduje się w wydrążonej pieczarze pod wzgórzem na Spitsbergenie. Nie przypadkiem właśnie tam. Solidna awaria chłodzenia w brytyjskich piwnicach może zniweczyć cały wysiłek zbieracki: nasiona wykiełkują i nadadzą się co najwyżej na wegetariańską przystawkę. To wcale nie wyimaginowana sytuacja. W latach 80. XX wieku bank w Andach zniszczyli terroryści, a na Filipinach sprawę załatwił tajfun w 2006 roku. Norwegowie zabezpieczyli się przed takimi wypadkami. Na Spitsbergenie chłodzenie zapewnia mroźny klimat wyspy, a nie zawodne urządzenia elektryczne. Tam nasiona mogą bezpiecznie trwać przez wieki. – To jest arka Noego biologicznej różnorodności, która zabezpieczy ją dla przyszłych pokoleń – mówił z emfazą podczas otwarcia skarbca premier Norwegii Jens Stoltenberg.