Po nieuznanym golu Franka Lamparda w meczu Anglia – Niemcy w 2010 roku na Wyspach zawrzało. Jak to możliwe, że choć istnieją już odpowiednie technologie pozwalające wyeliminować błędy, FIFA ciągle nie chce z nich skorzystać.
– Nie ma wątpliwości, że nasz sprzęt świetnie się sprawdza i mecze tylko by zyskały na jego wprowadzeniu – przekonuje dr Paul Hawkins, twórca systemu Hawk-Eye wykorzystującego kamery rozmieszczone wokół boiska do śledzenia piłki. – Ta decyzja była niesprawiedliwa. Gdyby było 2: 2 do przerwy, ten mecz mógłby zakończyć się zupełnie inaczej – przyznaje Christian Holzer z Cairos, która wspólnie z Adidasem stworzyła konkurencyjny system oparty na układzie procesorowym wewnątrz futbolówki. – Używamy technologii, która daje stuprocentową pewność i czyni grę bardziej uczciwą.
Zbiegiem okoliczności dwa konkurencyjne systemy są dziełem firm z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Obie firmy naciskają, by
FIFA wreszcie przyznała, że techniczne wsparcie sędziów jest niezbędne. Inaczej nadal będą wybuchać skandale.
500 klatek na sekundę
Większe doświadczenie w stosowaniu takich systemów (tzw. Goal-line technology – GLT) mają Anglicy. Hawk-Eye jest stosowany w rozgrywkach na poziomie profesjonalnym w tenisie i krykiecie. Pierwszy raz użyto go w meczu krykieta w 2001 roku (Anglia – Pakistan). Ponieważ się sprawdził, kiedy w 2004 roku podczas US Open telewizja pokazała, że Serena Williams odpadła po sędziowskiej pomyłce, zdecydowano, że kamery trafią również do zawodowego tenisa. Zawodnicy – jak Roger Federer i Rafael Nadal – narzekają jednak, że i on czasem robi błędy.