Tabletka zamiast zastrzyku

Jest postęp w walce ze stwardnieniem rozsianym – mówią lekarze na kongresie poświęconym tej chorobie

Publikacja: 16.10.2010 00:58

Tabletka zamiast zastrzyku

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Takiego wysypu badań dotyczących stwardnienia rozsianego (SM – sclerosis multiplex) i informacji o nowych terapiach lekarze zajmujący się tą chorobą nie pamiętają. – Dzisiaj dziedzina ta jest motorem całej neurologii – mówi „Rz” prof. Krzysztof Selmaj, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. – A pomyśleć, że jeszcze kilkanaście lat temu tak niewiele mogliśmy naszym pacjentom zaoferować.

[srodtytul]Można tylko hamować[/srodtytul]

W podobnym tonie wypowiada się prof. Lou Brundin z Karolinska Institute w Sztokholmie. – W tym roku mamy wreszcie do czynienia z prawdziwym boomem – mówiła w Göteborgu podczas tegorocznego 26. kongresu Europejskiego Komitetu ds. Leczenia i Badania Stwardnienia Rozsianego (ECTRIMS). Uczestniczy w nim ponad 6 tys. specjalistów.

Skala kongresu oddaje rangę problemu, jakim jest SM. To przewlekła choroba neurologiczna, na którą na świecie cierpi 2,5 mln osób, w tym 50 – 60 tys. Polaków. Pojawia się najczęściej między 20. a 40. rokiem życia. Polega na powstawaniu w mózgu i rdzeniu kręgowym ognisk zapalnych i demielinizacji – utracie osłonek włókien nerwowych. Chory doznaje zaburzeń widzenia, czucia, mowy, równowagi. Szacuje się, że co druga osoba jeżdżąca na wózku inwalidzkim ma SM. Choć znany jest mechanizm choroby, można jedynie spowolnić i złagodzić jej przebieg.

Wielkie nadzieje na to daje fingolimod. Jest to nowy lek o unikalnym mechanizmie działania i co ważne – pierwszy doustny środek dla chorych z SM (dotychczasowe podawano w zastrzykach). We wrześniu otrzymał akceptację amerykańskiej FDA. Do połowy przyszłego roku opinie na jego temat powinna wyrazić Europejska Agencja Medyczna.

Wyniki badań zaprezentowane podczas kongresu brzmią optymistycznie. W pierwszym roku stosowania obniża o52 proc. częstość zaostrzeń choroby w porównaniu z terapią interferonem. Jest również efektywny w hamowaniu zaniku tkanki mózgu.

– Jego pojawienie się oznacza duży postęp w walce z SM. Tym bardziej że ma przyzwoity profil bezpieczeństwa – mówi prof. Selmaj.

[srodtytul]Polska rewolucja w plasterku[/srodtytul]

Za kilka lat chorzy będą mogli przebierać wśród leków doustnych. Na bardzo zaawansowanym etapie badań klinicznych znajduje się kilka innych preparatów o takim sposobie dozowania. To kladrybina, teriflunomid, laquinimod i BG12. Podobnie jak fingolimid należą do grupy tzw. immunosupresorów. Co oznacza, że „wyciszają” działanie układu odpornościowego. Zmiany chorobowe wywołuje jego wadliwe działanie. W efekcie organizm sam niszczy własne tkanki.

Jak przekonać organizm, że jest w błędzie? Ucząc komórki odpornościowe przez wystawienie ich na kontakt z białkami mielinowymi, znajdującymi się w osłonce włókien nerwowych (to właśnie ona jest niszczona). Podaje się je naskórnie – w plasterku.

Takie odczulanie organizmu zmniejsza liczbę rzutów choroby. Dowiodły tego badania naukowców z Katedry i Kliniki Neurologii UM w Łodzi. U

30 chorych, którzy brali w nim udział, lekarze zauważyli mniej zmian zanikowych w tkance nerwowej.

Takie obserwacje wykonuje się za pomocą rezonansu magnetycznego (MRI). Ale od niedawna umożliwia to inne, nowe narzędzie: optyczna koherentna tomografia (OCT). Polega na ocenie stanu warstwy komórek nerwowych w siatkówce oka. – OCT trwa zaledwie kilka minut i przypomina zwykłe badanie okulistyczne – tłumaczył prof. Patrick Vermersch z Uniwersytetu w Lille. – Jest szybsze i tańsze niż badanie MRI.

[srodtytul]Pacjenci poczekają[/srodtytul]

Tyle dobrych wiadomości. Zła jest taka, że niemal wszystkie nowe terapie są przeznaczone dla osób we wczesnej fazie choroby, gdy spustoszenia w ośrodkowym układzie nerwowym nie są jeszcze zbyt wielkie. Nadzieje dla chorych w fazie przewlekłej może przynieść anty-lingo1. To lek, który ma odtwarzać mielinę, osłonkę włókien nerwowych. Znajduje się na etapie badań klinicznych. Gdyby zakończyły się one sukcesem, oznaczałoby to rewolucję w leczeniu SM.

Kiedy polscy chorzy będą mogli skorzystać z nowych terapii? – Jedyną szansą na to jest udział w badaniach klinicznych – tłumaczy prof. Krzysztof Selmaj. Na tej zasadzie fingolimod przyjmuje w Polsce ok. 200 pacjentów (koszt miesięcznej kuracji w USA wynosi 4 tys. dolarów). Podobnie jest w przypadku innego leku, obecnego już na rynku – natalizumabu. Polacy pod względem dostępu do terapii znajdują się w najgorszej sytuacji w Europie. Standardowym leczeniem, które refunduje NFZ, objętych jest zaledwie kilka procent z nich.

[i]Izabela Filc Redlińska z Göteborga[/i]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, [mail=i.redlinska@rp.pl]i.redlinska@rp.pl[/mail][/i]

Takiego wysypu badań dotyczących stwardnienia rozsianego (SM – sclerosis multiplex) i informacji o nowych terapiach lekarze zajmujący się tą chorobą nie pamiętają. – Dzisiaj dziedzina ta jest motorem całej neurologii – mówi „Rz” prof. Krzysztof Selmaj, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. – A pomyśleć, że jeszcze kilkanaście lat temu tak niewiele mogliśmy naszym pacjentom zaoferować.

[srodtytul]Można tylko hamować[/srodtytul]

Pozostało 91% artykułu
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację