Na razie biolodzy z Centrum Badań nad Rozrodem Pand w Chengdu z powodzeniem odchowali blisko 170 zwierząt urodzonych w ośrodku. To olbrzymi sukces, bowiem dotąd próby rozmnażania pand w niewoli w większości kończyły się porażką.
Problemem było również wykarmienie młodych — nawet w warunkach naturalnych samica zwykle zajmuje się jednym z miotu liczącego dwie lub trzy sztuki. Od 1963 roku zaledwie 19 sztuk urodzonych w niewoli przeżyło ponad dwa miesiące.
Z tych samych przyczyn populacja pand wielkich żyjących na wolności nie jest duża. Ocenia się ją na kilka tysięcy sztuk. Sytuację pogarsza niszczenie naturalnego środowiska życia tych zwierząt — wycinanie lasów pod pola uprawne. Dlatego dziś uważa się, że szansą na odnowienie gatunku jest reintrodukcja. A do tego konieczne było „przekonanie” pand żyjących w niewoli do tego, by zechciały się rozmnażać.
Jak informuje serwis BBC, Chińczycy znaleźli sposób na powiększanie populacji pand wielkich trzymanych w niewoli. Dlaczego to takie trudne? Pierwszy problem — u tych zwierząt ruja trwa zaledwie kilka dni, a samica może zajść w ciążę w jeszcze krótszym „okienku” — trwającym zaledwie od 12 do 24 godzin. Aby dowiedzieć się, czy pandy są gotowe do zapłodnienia, specjaliści analizowali na bieżąco próbki moczu zwierząt i określali poziom niektórych hormonów.
Gdy już wiedzieli „kiedy”, pozostawało nakłonić samce do kopulacji. To również nie było łatwe. Próbowano spryskiwać feromonami bambusy. Wyświetlano również pando-pornografię, aby pokazać samcom najlepszą pozycję do zapłodnienia. Podawano im nawet viagrę. Te metody okazały się nieskuteczne, dlatego sięgnięto po wypróbowaną metodę sztucznego zapłodnienia.