Choć starość wcześniej czy później dotknie każdego człowieka, to badanie jej wciąż stanowi dla naukowców ogromne wyzwanie. – Trudność bierze się stąd, że jest to dość złożony i wolno postępujący proces – tłumaczy dr Juan Carlos Izpisúa Belmonte z Laboratorium Ekspresji Genowej Instytutu Salka w Kalifornii. Ale jego zespołowi udało się te przeszkody pokonać.
Naukowcy pracujący pod kierownictwem dr. Belmonte powielili w probówce proces przedwczesnego starzenia się. Otwiera to nowe możliwości badania schorzeń związanych z wiekiem – pisze magazyn "Nature". A w rezultacie może pomóc w leczeniu i zapobieganiu np. chorobom serca.
Niewątpliwy wkład w ten naukowy sukces mają osoby cierpiące na zespół progerii Hutchinsona-Gilforda. To genetyczna choroba polegająca na przyspieszonym procesie starzenia się (jest on nawet dziesięciokrotnie szybszy niż normalnie). Dzieci nią dotknięte wyglądają jak mali staruszkowie. Już w drugim roku życia łysieją, a na ich skórze pojawiają się zmarszczki. Z czasem sztywnieją im stawy i zapadają się policzki. Rozwija się osteoporoza i choroby układu krążenia. Chorzy dożywają ok. 13. roku życia. Umierają najczęściej z powodu zawału serca lub udaru mózgu. Przyczyną tej okrutnej choroby jest mutacja w genie kodującym białko o nazwie lamina A. W efekcie produkowana jest zdeformowana proteina, progerin. Pod wpływem tej cząsteczki dochodzi do zniekształcenia jąder komórkowych.