Mikroskopijne drobiny plastiku, średnicy poniżej milimetra, a więc mniejsze od łepka szpili, stanowią 80 proc. zanieczyszczeń w wodach przybrzeżnych. Tylko w Morzu Śródziemnym takich drobin mikroplastiku znajduje się 250 miliardów.
Drobiny te w ogromnej większości pochodzą ze zwykłych domowych pralek. Podczas każdego prania z jednej sztuki odzieży zrobionej z tkaniny w skład której wchodzą włókna syntetyczne, do kanalizacji i ostatecznie do morza przedostaje się średnio 1900 takich mikroplastików.
Nylon w żołądku
Rozkładają się one bardzo długo, w ciągu kilkuset lat, ale – niestety – są one z łatwością wchłaniane przez różne morskie organizmy, przedostają się do łańcucha pokarmowego.
Oczywiście nie są one obojętne dla zdrowia, zawierają wiele szkodliwych składników takich jak choćby związki ołowiu czy substancje chemiczne wchodzące w skład barwników. W czasie procesu trawienia najpierw dostają się do układu krwionośnego morskich zwierząt, a potem odkładają się w ich komórkach.
Ostatecznie wraz z rybami, krewetkami, homarami itp. trafiają na nasze talerze. W ludzkim organizmie mikroplastik może pozostawać miesiącami. Fizjologiczne skutki nagromadzenia mikroplastiku w organizmie nie zostały jeszcze zbadane.