Julien Cabon z Institut Polaire Francais Paul-Emile Victor i Alan Le Tressoler, porucznik marynarki francuskiej wyruszą pieszo przez Arktykę. Wystartują z bazy Ny-Alesund na Spitsbergenie. Każdy z nich musi ciągnąć sanie z ładunkiem 150 kg - pożywienia oraz materiałów niezbędnych do prowadzenia badań.

Po dotarciu do bieguna geograficznego, badacze zamieszkają na nim przez trzy tygodnie. Każdego dnia będą dokonywali pomiarów różnych parametrów powietrza, wody, temperatury, zasolenia, będą wiercili lód i pobierali jego próbki w których  powinny być mikroorganizmy. Specjalna siatka posłuży im do wyławiania planktonu. Korzystając z GPS-u ustalą wielkość i kierunek dryfu lodowych pól, na których się znajdą.

Polarnicy testowali odzież i sprzęt przez kilka dni w komorze chłodniczej w temperaturze minus 25 st. C a potem kilka tygodni na Grenlandii w warunkach naturalnych.

— Danych, jakie zamierzy gromadzić, nie można uzyskać drogą satelitarną. Poza tym, satelity, których orbity przebiegają ponad Arktyką, nie przelatują dokładnie ponad biegunem. Ze strefy około 200 km wokół Bieguna Północnego praktycznie nie ma żadnych danych satelitarnych. Dlatego niezbędni są do tego ludzie na saniach w Arktyce. Stała baza też nie jest zadowalającym rozwiązaniem ponieważ dryfowałaby około 20 kilometrów w ciągu doby. Dotychczas parametry, jakie zamierzamy mierzyć odnotowywane były przez takie dryfujące stacje, żaden badacz nie pozostawał na biegunie kilku tygodni — wyjaśnia Julien Cabon.

Pozostawanie tyle czasu na biegunie, wbrew pozorom, nie jest proste. Każdego dnia polarnicy będą musieli zmieniać pozycję, właśnie po to, aby pozostawać w tym samym miejscu globu. Aby utrzymać się w jednym, tym samym punkcie będą zmuszeni iść w kierunku odwrotnym do dryfu lodu. Pomoże im w tym GPS.