Lek na AIDS. Czy umiemy już wygrywać z AIDS?

W wirusa HIV trzeba uderzyć szybko i mocno. Wtedy możemy wyleczyć część chorych – twierdzą lekarze

Aktualizacja: 23.03.2013 10:24 Publikacja: 22.03.2013 21:08

14 pacjentów we Francji, u których wcześniej zdiagnozowano HIV/AIDS, nie musi przyjmować żadnych leków i pozostają zdrowi. Wcześniej Amerykanie poinformowali o „wyleczeniu” małej dziewczynki, która została zainfekowana jeszcze w łonie matki. Tuż po urodzeniu specjaliści podali jej silne leki. Teraz, podobnie jak Francuzi, nie bierze nic, a pozostaje zdrowa.

W przypadku każdej innej choroby takie informacje uznano by za przełom, za zwycięstwo medycyny. Ale chodzi o AIDS. Dlatego lekarze studzą entuzjazm – jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o skutecznej metodzie terapii. Trudno ją będzie zastosować u wszystkich pacjentów, nie wszyscy też na takie leczenie reagują – ostrzegają.

Ale nawet wyleczenie 15 proc. zakażonych – bo tego dowiodły przeprowadzone niedawno badania – to gra warta świeczki.

Przypadkowy sukces

Informacja o rezultatach francuskiego eksperymentu VISCONTI wskazują, że kluczowe jest szybkie rozpoczęcie terapii. Zespół dr. Asiera Saez-Ciriona z Instytutu Pasteura obserwował 70 pacjentów z HIV. Wszyscy trafili do szpitala z innych powodów, a zakażenie wykryto przypadkowo.

Lekarze poddali ich terapii. Co istotne – rozpoczęła się ona od 35 dni do 10 tygodni po przypuszczalnym kontakcie z wirusem HIV. Jak na dzisiejsze standardy to bardzo szybko, zwykle HIV/AIDS odkrywa się u pacjentów, gdy choroba jest już zaawansowana.

Wszyscy pacjenci przyjmowali standardowe leki przeciwwirusowe przez trzy lata. Później, z różnych przyczyn, przerwali leczenie. To nie było zamierzone – część podjęła decyzję sama, inni postanowili skorzystać z eksperymentalnych metod.

Przerwanie terapii miało dewastujące skutki dla ich zdrowia. Liczba kopii wirusów w ich krwi błyskawicznie wróciła do dawnego – wysokiego – poziomu. Ale nie u wszystkich.
Cztery kobiety i dziesięciu mężczyzn nadal cieszyło się dobrym zdrowiem. Lekarze wykryli wprawdzie obecność wirusa HIV w ich krwi, ale były to wartości niskie – z tym dał sobie radę własny układ odpornościowy ludzi.

- To nie jest wprawdzie całkowite usunięcie wirusa z organizmu, ale wystarczające, aby pozwolić im na życie bez łykania pigułek przez długie, długie lata – mówi dr Saez-Cirion. – Ciągle mają w sobie wirusa HIV. Nazwałbym to cofnięciem się infekcji.

Niektórzy pacjenci badani przez francuskich specjalistów żyją w ten sposób już przez ponad dziesięć lat. Badania genetyczne potwierdziły, że nie należą oni do grupy „kontrolerów” (tzw. elite controllers), którzy dzięki mutacjom genetycznym opierają się rozwojowi AIDS mimo zakażenia wirusem HIV.

– Nasza hipoteza jest taka, że rozpoczęli oni leczenie na tyle wcześnie, że wirus nie miał czasu przeniknąć do kryjówek w organizmie – tłumaczy dr Andrew Freedman z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Cardiff. – Ale dopiero się przekonamy, na ile potrafią kontrolować tę infekcję i czy w przyszłości choroba nie zacznie postępować.

Potwierdza to francuski naukowiec: – Wczesne rozpoczęcie leczenia ma trzy zalety. Po pierwsze, ogranicza kryjówki, w których HIV może przetrwać terapię. Po drugie, zmniejsza różnorodność mutacji wirusa. I wreszcie po trzecie, zachowuje w lepszym stanie układ odpornościowy pacjenta, który może się włączyć do walki – mówi dr Saez-Cirion.

Komentuje Piotr Kościelniak

Tajemnica modela

Taką samą procedurę zastosowała dr Hannah Gay z Centrum Medycznego Uniwersytetu Missisipi w przypadku noworodka zakażonego w łonie matki. Informacja o wyleczeniu 2,5-letniej dziś dziewczynki stała się kilkanaście dni temu prawdziwą sensacją. O ile jednak sprawa 14 francuskich pacjentów została dobrze udokumentowana, o leczeniu dziecka w USA wiemy niewiele.

O tym, że matka dziewczynki jest zakażona wirusem HIV, lekarze dowiedzieli się za późno. Zwykle leki podaje się kobiecie w ciąży, by zmniejszyć ryzyko przeniesienia wirusa na dziecko z 40 proc. do ok. 5 proc. Tym razem okazało się to niemożliwe. Dlatego natychmiast po urodzeniu lekarze z zespołu dr Hannah Gay zaaplikowali dziewczynce agresywną terapię trzema lekami. Trwała półtora roku. Później matka i jej córeczka zniknęły.

Udało się je odnaleźć dziesięć miesięcy później. Ku zaskoczeniu lekarzy mała pacjentka, która przez ten czas oczywiście nie dostawała leków, wydawała się wyleczona. W jej krwi nie było dającej się wykryć za pomocą testów liczby wirusów. Amerykanie orzekli, że jest ona „funkcjonalnie wyleczona”.

Tyle że tym razem sukces otrąbiono zbyt szybko. – Czy to dziecko na pewno było zakażone? Czy to „lekarstwo” będzie działać? Tylko czas przyniesie odpowiedź, czy choroba nie nawraca – komentuje John Frater z Uniwersytetu Oksfordzkiego w magazynie „New Scientist”.

– Przez dziesięć miesięcy nie przyjmowała żadnych leków, a jednak nie ma śladów wirusa – zapewnia jednak Deborah Persaud z Uniwersytetu Johns Hopkins, która prezentowała te informacje na konferencji lekarzy w Atlancie. – Nie bierze teraz żadnych leków, co daje nadzieję na opracowanie prawdziwej terapii dzieci.

– Cała sprawa jest fascynująca. Przyglądamy się pilnie wszystkim zagadnieniom związanym z wczesnym rozpoczęciem leczenia HIV/AIDS – mówi Andrew Ball, doradca Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ds. AIDS. – Ale największym wyzwaniem jest wczesne zidentyfikowanie chorych. Część osób nie chce zrobić testu z obaw przed dyskryminacją i stygmatyzacją.

Jeszcze bardziej tajemnicza jest sprawa modela Andrew Stimpsona. Został zakażony przez swojego partnera, a obecność HIV w jego krwi potwierdzono kilkoma testami w szpitalu. Stimpson nie brał żadnych leków (poza witaminami), a jednak kilka miesięcy później, w październiku 2003 roku, okazało się, że... jest zdrowy. Choć wcześniej pojawiały się informacje o ludziach (głównie w Afryce), którzy siłami własnego organizmu pokonali infekcję, sprawa szkockiego modela była pierwszą dokładnie przebadaną i potwierdzoną przez naukowców.

Według fachowców Stimpson i wspomniana wcześniej dziewczynka mogą być naturalnie odporni na HIV. „Kontrolerami” jest mniej więcej 1 proc. populacji w USA i Europie. Ich niezwykłe możliwości dają nadzieję na opracowanie metody walki z chorobą wzorowanej na ich mutacji.

Komórki bez klamek

Jak to działa? Część (nie wszyscy) ludzi odpornych na HIV/AIDS ma wadę genetyczną zmieniającą receptor o nazwie CCR5 na powierzchni komórek. To właśnie ten receptor wykorzystuje wirus HIV, aby przeniknąć do wnętrza komórki i rozpocząć tworzenie nowych kopii. Niewielka zmiana sprawia, że HIV nie może zaatakować. Mówiąc obrazowo – drzwi do komórki są pozbawione klamki.

Ten mechanizm już zresztą wykorzystano do walki z chorobą. Najsłynniejszy dotąd przypadek wyleczenia opierał się na przeszczepie szpiku kostnego od dawcy z właśnie taką mutacją. W 2007 roku 40-letni wówczas Timothy Ray Brown (określany jako „berliński pacjent”) otrzymał przeszczep szpiku ratujący go przed rozwojem białaczki. Opiekujący się nim dr Gero Hütter ze szpitala akademickiego Charité — Universitätsmedizin Berlin na dawcę wybrał jednak osobę z mutacją dającą odporność na HIV. Mimo że „berliński pacjent” nie przyjmował leków, w jego krwi nie można było wykryć śladów wirusów.

Amerykańska firma Sangamo opracowała nawet „genetyczne nożyczki” wycinające część genu odpowiedzialnego za receptor CCR5. Leczeniu tą metodą poddano jedną osobę z obiecującymi rezultatami, jednak z powodów etycznych eksperyment zakończono, a pacjent zaczął stosować konwencjonalną terapię.

„Berliński sposób” przetestowali też Amerykanie z Brigham and Women’s Cancer Center w Bostonie. Przeszczepowi szpiku poddano dwóch pacjentów chorych na AIDS (jeden miał 50 lat i zakaził się w latach 80. drugi 20 lat i miał HIV od urodzenia). Dawców wybrano losowo – nie mieli oni mutacji chroniącej przed AIDS. Tuż po przeszczepie zastosowano silne leki. Obecnie liczba wirusów we krwi pacjentów utrzymuje się poniżej wykrywalnego poziomu.

14 pacjentów we Francji, u których wcześniej zdiagnozowano HIV/AIDS, nie musi przyjmować żadnych leków i pozostają zdrowi. Wcześniej Amerykanie poinformowali o „wyleczeniu” małej dziewczynki, która została zainfekowana jeszcze w łonie matki. Tuż po urodzeniu specjaliści podali jej silne leki. Teraz, podobnie jak Francuzi, nie bierze nic, a pozostaje zdrowa.

W przypadku każdej innej choroby takie informacje uznano by za przełom, za zwycięstwo medycyny. Ale chodzi o AIDS. Dlatego lekarze studzą entuzjazm – jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o skutecznej metodzie terapii. Trudno ją będzie zastosować u wszystkich pacjentów, nie wszyscy też na takie leczenie reagują – ostrzegają.

Pozostało 91% artykułu
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi