W Biskupinie do 22 września trwa XIX festyn archeologiczny, impreza słynna już w całej Europie. W chacie Wisza (bohater „Starej Baśni” Józefa Ignacego Kraszewskiego) zwiedzający widzą, w jaki sposób lepiono prehistoryczną ceramikę, całkowicie ręcznie, tak jak 5 tys. lat temu, i na prymitywnym kole garncarskim, tak jak 300 lat przed naszą erą, gdy wynalazek ten dotarł na ziemie polskie wraz z kulturą Celtów. Tak może wyglądać archeologia doświadczalna.
Wyciosać i polerować
A jak nie może wyglądać? Jeśli w jakimś prehistorycznym skansenie rekonstruowana jest budowla, na przykład z IV tysiąclecia p.n.e, zazwyczaj podczas tych prac belki cięte są mechaniczną piłą Husqvarna, skręcane śrubami ze stali nierdzewnej śrubokrętem Fiskars, a do prac porządkowych służą motyki i grabie marki Gardena. Rezultat bywa imponujący, daje pojęcie o wyglądzie i funkcjonowaniu prastarego domostwa, jednak nie ma niczego wspólnego z archeologią eksperymentalną.
Muszą być w niej wykorzystywane materiały i metody dostępne przed stuleciami i tysiącleciami. Chodzi o to, aby podczas eksperymentu uzyskiwać informacje, jakich nie dostarczą wykopaliska. Na przykład – doświadczenia Witolda Migala z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie wykazały, że do wyciosania krzemiennej siekiery wprawne ręce ze schyłku epoki kamienia potrzebowały zaledwie kilku minut, natomiast do jej wypolerowania – już kilkudziesięciu godzin. Zrąbanie pnia drzewa taką siekierą zajmowało kilka minut.
– Nie wystarczy wykonać żelazną siekierkę, która tylko z wyglądu będzie taka sama jak dawna. Trzeba użyć rudy i technologii właściwej dla danego wieku – wyjaśnia polski archeolog-eksperymentator Leszek Ziąbka.
Pionierzy
Wbrew powszechnej opinii, pionierem archeologii eksperymentalnej nie był Thor Heyerdahl, gdy w 1947 roku budował z pni drzewa balsa, wiązanych roślinnymi powrósłami, oceaniczną tratwę „Kon-Tiki”. Miał poprzednika we własnym kraju. W 1893 roku kapitan Magnus Andersen przepłynął z Norwegii do Ameryki bez przybijania do Islandii i Grenlandii, w ciągu 27 dni. Dokonał tego na 24-metrowej jednostce zbudowanej na wzór łodzi wikingów odkopanej dekadę wcześniej w Gokstad. Norwescy szkutnicy ponad 20-metrowy dąb przeznaczony na kil znaleźli w Kandzie.