Trasa przejazdu była całkowicie pusta. Przejechanie toru Grand Prix zajęło specjalnie przygotowanemu pojazdowi ok. dwóch minut. Podobne auto, ale z człowiekiem za kierownicą, jechało pięć sekund dłużej.
To nie pierwszy raz, gdy Audi angażuje się w podobne wyścigi całkowicie zautomatyzowanych pojazdów. Wcześniej specjalnie przygotowany model TT przejechał trasę na Pike's Peak w USA. Mierząca 20 kilometrów kręta trasa pod górę wymaga od kierowców sporych umiejętności. Dobry kierowca wyścigowy przejeżdża tę trasę w ok. 17 minut.
Audi TT wyposażone w „mózg" stworzony przez naukowcy z Uniwersytetu Stanforda wówczas pojechało gorzej niż człowiek. Maszyna miała w porównaniu do eksperta tempo „spacerowe" - 27 minut. Maksymalna prędkość osiągnięta na trasie to ok. 190 km/h. Rekord na torze pod Frankfurtem dowodzi, że inżynierowie przez tych kilka lat nie próżnowali.
Ale bicie rekordów prędkości czy czasu okrążenia samochodów bez kierowcy nie było celem inżynierów Audi. Chcieli przekonać widzów, że automatyczne auta są równie pewne, jak zwykłe - z kierowcą za kółkiem.
- Samochody z automatycznym pilotem przydają się na przykład w korkach. Wtedy, gdy sam kierowca nie skupia się na prowadzeniu, auto może zrobić parę rzeczy za niego - mówi dr Horst Glaser z Audi. - Ponadto kierowca ma szansę na chwilę relaksu. Co oznacza, że gdy sytuacja naprawdę będzie tego wymagać, człowiek będzie wypoczęty i przygotowany.