Reklama

Śmierć wilka Miko. Prokuratura wszczęła śledztwo

Kilka dni temu zastrzelone zostały dwa wilki - Kosy i Miko. Temu ostatniemu, uratowanemu w zeszłym roku z wypadku samochodowego, sprawcy najprawdopodobniej odcięli głowę. Śledztwo w sprawie zabicia chronionych zwierząt prowadzi prokuratura w Kluczborku - informuje Onet.

Aktualizacja: 17.09.2019 13:16 Publikacja: 17.09.2019 12:18

amk

Śmierć wilków Miko i Kosego, przedstawicieli gatunku chronionego w Polsce, poruszyła wielu ludzi w Polsce.

Sześcioletni Kosy, samiec z grupy rodzinnej żyjącej w Roztoczańskim Parku Narodowym, został zastrzelony 12 września.

Strzał oddano z broni myśliwskiej chwilę po tym, jak wilk wyszedł na pole przylegające do Parku Narodowego na terenie obwodu łowieckiego nr 280, dzierżawionego przez Koło Łowieckie nr 59 „Słonka” w Zwierzyńcu (Zarząd Okręgowy PZŁ w Zamościu). Krwawiące zwierzę doczołgało się do drzew i umarło.

"Kosy był sześcioletnim, ponad 40 kg samcem, największym jakiego nagrywaliśmy na wideopułapkach na Roztoczu, był w wyśmienitej kondycji" - piszą członkowie Stowarzyszenia dla Natury "Wilk na Facebooku.

Kosy wraz z partnerką Debrą opiekowali się czteromiesięcznymi obecnie szczeniętami. Osierocone zwierzęta straciły troskliwego ojca, który regularnie dostarczał im pokarm.

Reklama
Reklama

Wilka Miko zastrzelono w nocy 14 sierpnia koło wsi Biadacz, niedaleko Kluczborka, na polu otoczonym trzema ambonami, na terenie obwodu łowieckiego nr 153, dzierżawionego przez KŁ nr 9 Brzezina w Opolu (ZO PZŁ Częstochowa).

Miko był wilkiem, którego w 2018 roku uratowano po zderzeniu z samochodem. Rannym zwierzęciem zajęło się Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami z Głuszynka.

Po leczeniu wilk był rehabilitowany w ośrodku dla dzikich zwierząt w Napromku. W marcu 2018 roku został wypuszczony na wolność w Puszczy Bydgoskiej, skąd przewędrował kilkaset kilometrów w okolice Kluczborka i Olesna, gdzie się osiedlił.

Obydwa wilki miały założone obroże telemetryczne. Myśliwi - bo to oni są podejrzewani o zabicie obydwu zwierząt - najprawdopodobniej odcięli Miko głowę, bo nierozpiętą obrożę znaleziono zakopaną na terenie sąsiedniego obwodu łowieckiego.

Prokuratura w Kluczborku wszczęła śledztwo - informuje Onet.

Toczy się ono w kierunku art. 181 kodeksu karnego, który dotyczy "zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach". Za ten czyn grozi kara do 5 lat więzienia.

Nauka
Naukowcy wskazują na zaskakującą przyczynę epidemii dżumy. „Jedna z największych katastrof ludzkich”
Nauka
Przełomowe badania DNA zaprzeczają popularnej teorii. Chodzi o ewolucję Homo sapiens
Nauka
Po co robotnice zabijają własne poczwarki? Niezwykłe zachowanie mrówek
Nauka
Ostatnia superpełnia w tym roku już niedługo. Kiedy obserwować Zimny Księżyc?
Materiał Partnera
Radio na laser i opary rubidu. Kwantowy wynalazek fizyków z UW
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama