Jak zapewnia Ministerstwo Finansów, urzędy skarbowe w całym kraju podejdą ze zrozumieniem do sytuacji podatników, którzy w związku z kataklizmem stracili dokumenty lub nie mają możliwości złożenia w terminie deklaracji podatkowej. Służby podległe ministrowi finansów cały czas prowadzą jednak analizy ryzyka, by określić, czy i w jakim stopniu łagodniejsze podejście fiskusa może zachęcić nieuczciwych podatników do skorzystania z sytuacji.
Dlatego [b]powodzianie nie będą może szczególnie wnikliwie kontrolowani, ale sprawdzania – choć w minimalnym zakresie – nie unikną. Specjalnych wytycznych w tej sprawie dla urzędów skarbowych jednak nie będzie.[/b]
[srodtytul]Świadków nie będzie[/srodtytul]
Ryzyko wizyty urzędu skarbowego będzie tym większe, im więcej podatnik stracił w powodzi. Chodzi o zniszczone dokumenty będące podstawą rozliczenia z fiskusem, które trzeba będzie odtworzyć. Na specjalne ułatwienia w tym zakresie powodzianie nie mają co liczyć. Z rządowego projektu specustawy wypadł bowiem zapis dopuszczający wszelkie dokumenty, w tym również zeznania świadków, jako dowód przy ustalaniu przychodów, kosztów czy należnego podatku (projektowany art. 10 ust. 2).
– Trwająca powódź i towarzyszące jej okoliczności utrudniają lub wręcz uniemożliwiają podatnikom wywiązanie się z obowiązków podatkowych. Urzędy skarbowe podejdą do tej sytuacji ze zrozumieniem i umożliwią uzupełnienie utraconych dokumentów w najmniej uciążliwy sposób – zapewnia wiceminister finansów Maciej Grabowski.