Już choćby z filmowego przeboju „Bohemian Rhapsody” wiemy, że piosenki Freddiego Mercury’ego, frontmana Queen, nie były przypadkowym wołaniem o wolność, tylko krzykiem człowieka, który musiał walczyć o akceptację dla swojej tożsamości.
Ben Elton, librecista musicalu „We Will Rock” wkleił hity Queen w orwellowską opowieść o dalekiej przyszłości, kiedy wszystko i wszystkich kontrolować będzie Wielki Brat o nazwie Globalsoft Corporation. Londyńska prapremiera odbyła się w 2002 r., ale to co było wtedy zabawą w science-fiction - dziś ma kontekst coraz niebezpieczniejszych manipulacji w mediach społecznościowych. Wyszły na jaw m. in. po brexicie czy wyborze Donalda Trumpa, co być może wybrzmi na premierze nowej wersji musicalu, która odbędzie się w Londynie już w czerwcu.
My zaś możemy się śmiać – chciałoby się powiedzieć: jeszcze! – z wizji szkoły, która kojarzy się z modelem promowanym przez ministra edukacji Przemysła Czarnka: z pełną kontrolą programu nauczania i tępieniem jakichkolwiek „odchyleń” od tak zwanej normy, o której decyduje partyjna władza.
Na scenie Romy oglądamy Ga-Ga planetę, z Ga-Ga szkołą, w której wszystkie Ga-Ga dzieciaki są zuniformizowane jakby wyszły z drukarki 3D: te same plastikowe fryzury, te same „optymistycznie” pastelowe ubranka i marszowy taniec dziecięcych robotów, okazujących entuzjazm pod kierunkiem ubranej na czarno, zmutowanej retro nauczycielki, a nad wszystkim dominuje logo Globalsoft. Kto się nie mieści w ustalonej odgórnie matrycy - nie ma szans na przetrwanie.
Czytaj więcej
– Ten musical zmusza do myślenia – mówi reżyser Wojciech Kępczyński przed premierą „We Will Rock You” w Romie.