Największym graczem światowej branży internetowej zainteresował się amerykański urząd antymonopolowy, czyli Federal Trade Commission (FTC). Wątpliwości urzędu wzbudziły osoby Erica Schmidta, prezesa zarządu Google i Arthura Levinsona, członka zarządu, którzy jednocześnie zasiadają w radzie nadzorczej Apple, producenta m. in. telefonu iPhone.
Amerykańska ustawa antymonopolowa nie zezwala na łączenie stanowisk w radach nadzorczych spółek, które konkurują ze sobą w obszarach przynoszącym im więcej niż 2 proc. rocznego przychodu.
Takim sektorem może być telefonia komórkowa. Wątpliwości FTC budzi Android, czyli stworzony przez Google system operacyjny dla zaawansowanych telefonów. Wyposażone w niego urządzenia (jak np. telefon G1 firmy HTC) są bezpośrednią konkurencją dla słynnego iPhone Apple. Firmy konkurują też na rynku przeglądarek internetowych: Google Chrome i Apple Safari (choć przychody Googla z tego produktu raczej nie przekraczają wspomnianego limitu) .
Prezes Google’a stwierdził, że firmy nie są bezpośrednimi konkurentami. – Kwestia rezygnacji ze stanowiska w radzie nadzorczej Apple nawet nie przyszła mi do głowy – powiedział Eric Schmidt cytowany przez agencję Reutera.
Postępowanie FTC jest już drugim, jakie w ostatnich tygodniach urząd wszczął przeciwko Google’owi. Poprzednie, rozpoczęte w kwietniu, dotyczy projektu porozumienia Google’a z wydawcami. Na jego mocy firma mogłaby pokazywać za darmo treści książek wciąż chronionych prawem autorskim.