– Część firm produkujących zabezpieczenia zdecydowanie przesadza na temat niebezpieczeństw czyhających w Internecie – powiedział „Rz” Raimund Genes, dyrektor technologiczny firmy Trend Micro. Pochodząca z Japonii spółka sama specjalizuje się w oprogramowaniu zabezpieczającym przed wirusami, spamem i złośliwym oprogramowaniem.
– Niektóre firmy straszą np. wirusami, które infekują telefony komórkowe. W rzeczywistości zagrożenie jest minimalne, bo na rynku telefonii mobilnej istnieje zbyt wiele różnych systemów operacyjnych – mówi Genes.
Jego słowa są sprzeczne z raportami regularnie publikowanymi przez producentów zabezpieczeń, takich jak Panda Software, Symantec Corporation czy McAffe. Można w nich przeczytać, że w Internecie codziennie pojawia się ok. 25 tys. nowych zagrożeń – głównie wirusów i złośliwych programów – atakujących komputery PC.
– W styczniu 2008 r. w sieci krążyło 500 tys. unikatowych rodzajów wirusów, programów typu malware i innych zagrożeń. W grudniu ubiegłego roku było ich już 1,5 mln – mówił niedawno „Rz” Kimmo Alkio, prezes fińskiego F-Secure.
– Sianie niepokoju to, niestety, sposób kreowania rynku – komentuje Raimund Genes. I to sposób skuteczny. Jak wynika z szacunków firmy badawczej IDC, globalna sprzedaż programów zabezpieczających mimo kryzysu gospodarczego wzrośnie w 2009 r. o