Najczęściej używanym w Polsce systemem od lat jest starszy brat „7”, pochodzący z 2001 r. Windows XP. Osiem lat to w przypadku systemu operacyjnego schyłek życia. XP jednak wciąż jest zainstalowany na ponad 77 proc. polskich komputerów (badania prowadzone są na internautach). Ta liczna jednak się zmniejsza – dwa lata temu XP działał na ponad 91 proc. polskich maszyn.
Windows 7 przyjmuje się w Polsce znacznie szybciej niż nielubiany przez wielu użytkowników Windows Vista. W styczniu 2007 r., tydzień po premierze tego ostatniego, w Polsce używało go zaledwie 0,04 proc. internautów. Ponad 1,5-proc. adaptacja Windows 7 tydzień po pojawieniu się systemu na półkach sklepowych to z pewnością sukces Microsoftu.
Chwile prawdy nadejdą jednak w marcu. Wtedy przestaną działać darmowe, testowe wersje „7”, które można było ściągnąć z sieci. Kto będzie chciał nadal używać nowego systemu będzie musiał sięgnąć do portfela. Ceny zaczynają się od ok. 350 zł w przypadku wersji OEM, którą można zainstalować tylko na jednej maszynie i nie da się jej przenieść np. na nowy komputer.
Znacznie taniej jest stać się właścicielem nowego Windowsa kupując nowy komputer. W takim przypadku system (wliczony w cenę komputera) kosztuje już tylko ok. 50 dol. Taką opłatę pobiera Microsoft od producenta komputera sprzedawanego z Windows na pokładzie. Zatem tempo zdobywania popularności przez nowego Windowsa bardziej niż od czegokolwiek innego zależy od światowego popytu na nowe komputery. Z tym nie było ostatnio zbyt dobrze. Na całym świecie w trzecim kwartale 2009 r. nabywców znalazło 78 mln komputerów. To zaledwie 2 proc. więcej niż rok wcześniej.
Jednocześnie to pierwszy kwartał od ponad roku, w którym sprzedaż komputerów wzrosła. Nic dziwnego zatem, że prezesi firm technologicznych wychwalają nowy system pod niebiosa, obiecując, że „Windows 7 sprawi, że znów pokochacie swój komputer” (słowa Michaela Della).