– W telewizjach widać pewien optymizm – przyznaje Piotr Bieńko, dyrektor zarządzający domu mediowego Mediasense.
Branża czekała na kwietniowe cenniki telewizyjne, bo po dwóch tradycyjnie skromniejszych miesiącach, jakimi są w telewizji styczeń i luty, wiosną, kiedy w stacjach ruszą już nowe ramówki, zaczyna być widoczne, jak będą się kształtować tendencje na reklamowym rynku telewizyjnym.
Jak podał Presserwis, w kwietniowym cenniku TVN rok do roku ceny wzrosły średnio o 15 proc. (reklama przy „You can dance” zdrożała nawet o prawie 40 proc.), a w TVP – o ok. 12 proc. (za reklamę poprzedzającą prognozę pogody po głównym wydaniu niedzielnych „Wiadomości” trzeba zapłacić 79,2 tys. zł – o 23 proc. więcej niż rok wcześniej).
Drożej jest też w Polsacie, gdzie według informacji „Rz” ceny w cenniku średnio wzrosły rok do roku, jednak najmniej, bo o kilka procent. – W Polsacie ceny zostały w porównaniu z marcem wyregulowane – tam, gdzie okazały się zbyt wysokie, zostały obniżone, a w innych pasmach wzrosły – mówi Piotr Bieńko.
W telewizjach są już wiosenne ramówki, bogatsze niż rok wcześniej. Firmy producenckie oceniały niedawno w „Rz”, że stacje zainwestowały w nie odważniej niż wiosną ubiegłego roku. Zapewne będą też więc chciały na nich więcej zarobić. Miesiąc to jednak za mało, by ocenić osiągnięcia wiosennych nowości (dopiero po ich wyliczeniu stacje mogą podać tzw. rzeczywisty koszt dotarcia z reklamą do widzów), więc cyzelowanie cenników zapewne jeszcze potrwa.