Za pieniądze publiczne – ze środków unijnych – za oknem sąsiadowi podłączyli światłowód, a u ciebie łącze dalekie od unijnych 30 Mb/s i długo nie będzie lepiej? Państwowa administracja tłumaczy, że nie wiedziała o tej białej plamie na mapie internetu, gdy przygotowywała konkursy na unijne dotacje. Czyja to wina? Chętnych, aby uderzyć się w pierś, brak. Jest inicjatywa, która ma zapobiec takim sytuacjom w przyszłości.
Jedno wiadomo na pewno: istnieje państwowy system informacyjny o infrastrukturze szerokopasmowej (SIIS), do którego operatorzy telekomunikacyjni muszą wprowadzić dane na temat już działających sieci, jak i trzyletnich planów inwestycyjnych. Nadzór nad tą inwentaryzacją sprawuje Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Na podstawie danych z SIIS i głosów zebranych w czasie publicznych konsultacji wyznaczane były miejsca, gdzie państwo dofinansowywało potem budowę światłowodu. To, że informacje te były niepełne, rząd wie od dłuższego czasu. Już były minister cyfryzacji Marek Zagórski zapowiadał, że w weryfikację miejsc z białymi plamami zatrudnione mają być samorządy, jako że lepiej znają sytuację mieszkańców.
I właśnie teraz, przed kolejnym rozdaniem unijnych pieniędzy na sieci szerokopasmowe, plan ten nabiera kształtów. Janusz Cieszyński, sekretarz stanu ds. cyfryzacji w Kancelarii Premiera, poddał konsultacjom projekt nowelizacji tzw. megaustawy, proponując... budowę nowego systemu informatycznego.