T-Mobile nie wyklucza przejęć w Polsce

[b]RZ: Czy obecny kryzys sprawi, że T-Mobile zrezygnuje z przejęć?[/b]

Hamid Akhavan: Nasza strategia pozostaje taka sama. Decydujemy się na przejęcie wówczas, kiedy jest odpowiednia cena, a akcjonariusze będą mieli z tego zysk. Nie zwiększamy wówczas naszego zadłużenia i nie planujemy dodatkowej emisji akcji w tym celu. I tych zasad będziemy twardo się trzymać. Ale gdyby w Polsce pojawiła się poważna okazja przejęcia, nie zawahamy się przed wzięciem w niej udziału. Polska Telefonia Cyfrowa nie jest zadłużona, to jedna z naszych najlepszych firm. Mamy doskonałe produkty i inwestujemy w sieć.

23 lutego wprowadziliśmy telefon G1, co zwiększy atrakcyjność Ery mającej dostęp do wszystkich naszych innowacji.

[b]Czy w takim razie Era wystarczająco wykorzystuje swoje możliwości?[/b]

Bierze udział we wszystkich projektach mających sens i zwiększających jej wartość. Pod względem rozwoju technologicznego często wyprzedza inne nasze zagraniczne spółki. I dlatego niektóre z jej rozwiązań wykorzystujemy w innych krajach, czasami są wręcz najbardziej innowacyjne na świecie. Podziwiam na przykład ich zdolność przewidywania i rozwiązywania problemów klientów, zanim rzeczywiście się pojawią. Z polskiego zespołu jestem bardzo zadowolony.

[b]Czy tani złoty jest problemem?[/b]

Przy wzroście przychodów firmy w tempie dwucyfrowym słaby kurs polskiej waluty nie sprawia nam kłopotów. Życzyłbym sobie, abyśmy w innych krajach mieli takie wyniki.

[b]Pod koniec ubiegłego roku pojawiły się pogłoski, że wkrótce zmienicie markę Era na T-mobile. Kiedy to się stanie?[/b]

Decyzja o zmianie nazwy należy do szefów Ery. Na razie ich rekomendacja brzmi: nie teraz. Kiedy? Nie mamy dziś dokładnej daty. Wiem, że prowadzą wszystkie analizy dotyczące re-brandingu. Ale musi być to uzasadnione interesami akcjonariuszy. Jednocześnie wiadomo, że Era została uznana za najbardziej wartościową markę telefonii komórkowej w Polsce. Nie mamy więc problemu z marką. Gdybyśmy go mieli, do zmiany nazwy doszłoby bardzo szybko. Ale z pewnością przyjdzie taki moment, gdy się na to zdecydujemy.

[b]Czy spór między akcjonariuszami nie utrudnia działalności Ery?[/b]

Nie spędza mi to snu z powiek. Ta sprawa jest w rękach prawników i sędziów, którzy, jak wierzę, podejmą odpowiednią decyzję. Może cztery lata temu można było powiedzieć, że sytuacja jest rzeczywiście trudna. Teraz już nie. Przyglądamy się tylko, czy regulatorzy nie utrudniają zbytnio naszej działalności, bo jesteśmy zdeterminowani, by dalej inwestować. Ale do tego potrzebujemy wsparcia ze strony regulatorów rynku.

[b]Klientów T-Mobile już dotknęły kłopoty finansowe. Czy ma pan strategię, która by im pomogła?[/b]

To, co dotychczas obserwujemy na rynkach telekomunikacyjnych, napawa otuchą. Jestem więc ostrożnym optymistą, choć widzę, że producenci telewizorów, laptopów, telefonów już ucierpieli. Popyt na produkty niektórych z nich spada nawet o 30 procent. Nie przewiduję takiego spadku w naszym biznesie. Wydaje mi się, że będzie nam się powodziło trochę lepiej niż innym branżom. Ale jesteśmy przygotowani na spowolnienie. Mamy ofertę dla tych, którzy będą szukali tańszych telefonów i tańszych usług. Być może wybiorą tańsze abonamenty i prostsze aparaty.

[b]Nie jest tak, że kiedy ceny spadają, ludzie więcej ze sobą rozmawiają?[/b]

Gdybyśmy obniżyli ceny do jednej czwartej, ludzie nie rozmawialiby czterokrotnie więcej, bo nie wystarczyłoby im na to czasu. Sprawdziliśmy: obniżki cen wpływają na wzrost liczby rozmów, ale nie w takim samym stopniu. Dla nas te cięcia to spadek przychodów, a to ograniczyłoby nasz dostęp do innowacji i wyhamowało wzrost. Zrobimy jednak wszystko, żeby nasze usługi były dla nich dostępne. I nie w każdym kryzysie ludzie więcej ze sobą rozmawiają. Tak było w Stanach Zjednoczonych we wrześniu 2001, ale teraz tak nie jest.

[b] T-Mobile planuje wprowadzenie nowych usług, a producenci sprzętu tną wydatki również na badania i rozwój. Nie obawia się pan, że pojawi się wąskie gardło, bo nie będzie miał pan sprzętu niezbędnego do tych usług?[/b]

Na razie nie widzę, aby to było duże ryzyko. Ale to prawda, producenci sprzętu muszą dokonać głębokich cięć, aby poprawić swoją kondycję, zapewne dojdzie tam do konsolidacji. Może się okazać, że nie ma wystarczającej ilości odpowiedniego sprzętu. Tyle że dla innowacji ważniejsze jest oprogramowanie niż sprzęt. Dwa lata temu każdy chciał mieć jak najcieńszy aparat i najdłużej działającą baterię. Dzisiaj najatrakcyjniejsze są aplikacje, które można do takiego aparatu włożyć.