Wysokość opłat za kolportaż jest obecnie naliczana od cen tytułów prasowych. Kiedy spadają ceny prasy (a taki trend mamy na rynku od wielu miesięcy), spada wysokość marży, choć koszty dostarczenia tytułów do kiosków pozostają te same. To – zdaniem dystrybutorów – obniża rentowność kolporterskiego biznesu.
– Mamy nieprzejrzysty sposób naliczania marż kolporterskich. Nie wiadomo, dlaczego jedni wydawcy mają dotować innych, których publikacje mają niskie ceny. Rozmawiajmy o tym, żeby dojść do sytuacji, w której mamy cennik marż, od którego wyliczane są rabaty zależne od wartości sprzedaży danych pism. Obecnie tytuły o podobnym czytelnictwie i sprzedaży mają zupełnie inne marże – mówił wczoraj Piotr Niemczycki, prezes Agory, podczas seminarium zorganizowanego przez Ruch i Izbę Wydawców Prasy.
– Jeśli wszyscy wydawcy wystąpią o uchylenie tajemnicy handlowej dotyczącej stawek marżowych, zapewne nie będzie przeszkód, żeby to upublicznić – mówił Grzegorz Fibakiewicz, prezes Kolportera SA.
Prezes Kolportera podkreślał, że w ciągu dziesięciu lat bardzo istotne w kolporterskim biznesie koszty paliwa się podwoiły, koszty wynajmu powierzchni magazynowych skoczyły o 80 proc., a średni obrót punktu sprzedaży wzrósł zaledwie o 16 proc. Kolporterzy renegocjują więc warunki współpracy, czego skutkiem są m.in. wypowiedziane umowy między Ruchem a Marquard Media i „Polityką” Spółdzielnią Pracy. – Mamy wrażenie, że nie jesteśmy traktowani równoprawnie, argumentacja kolportera jest rodzajem dość aroganckiego dyktatu: ma tak być, bo Ruch ponosi straty – mówił Jerzy Baczyński, prezes „Polityki” Spółdzielni Pracy.
Bogdan Ścibut, członek zarządu Ruchu, zapowiada, że spółka będzie ograniczać swój udział w sprzedaży nieudanych projektów wydawniczych. – Kontynuowane będą negocjacje z wydawcami tytułów o niskich cenach, bo nawet przy dobrych wynikach sprzedaży wpływa to negatywnie na nasze wyniki finansowe – mówił.