Rozmowa z Grzegorzem Hajdarowiczem, prezesem Presspubliki

Za trzy lata połowa przychodów Presspubliki ma pochodzić z innych tytułów niż „Rzeczpospolita” – mówi Grzegorz Hajdarowicz, prezes i właściciel tej spółki. I zapowiada, że w przyszłym roku opuści stanowisko szefa firmy

Publikacja: 21.12.2012 01:41

Rozmowa z Grzegorzem Hajdarowiczem, prezesem Presspubliki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Rz: Jak pan skomentuje opinie, że Presspublica zniszczyła dochodowe „Uważam Rze"?

Grzegorz Hajdarowicz:

Ze zdumieniem czytam wypowiedzi pana Pawła Lisickiego i jego  współpracowników, które wykazują ich kompletną indolencję gospodarczą. Ze szczególnym zdumieniem czytam o rzekomym zysku, jaki wypracowywało „Uważam Rze". Panowie zapominają o wysokich kosztach związanych np. z wynagrodzeniem zespołu. Pensje w „Uważam Rze" były niestandardowe, najwyższe w całej redakcji i w Polsce. Tygodnik wychodził ekonomicznie na niski plus.  Koszty były pokrywane z jego sprzedaży, bo reklamodawcy niechętnie patrzyli na reklamowanie się w „Uważam Rze". To ogromna praca zespołu biznesowego doprowadziła do tego, że w tym tytule w ogóle znalazły się reklamy, głównie dzięki pakietom reklamowym z innych tytułów.

Chciał pan sprzedać ten tytuł?

Jestem przedsiębiorcą i jeśli ktoś przychodzi i proponuje zakup, wszystko zależy od tego, jaką składa ofertę. Tyle że żadnych konkretnych ofert nie usłyszałem. Gdyby wpłynęła jakaś, przedstawiłbym ją na zarządzie i byśmy się zastanawiali. W latach 2006–2011, gdy Paweł Lisicki miał pozycję niewspółmierną do stanowiska redaktora naczelnego, de facto kierował zarządem spółki, Presspublica wykazała 44 mln zł straty. W pierwszym roku mojej działalności Presspublica wykaże zyski, mimo ogromnych kosztów restrukturyzacji, jakie ponieśliśmy. Chciałem też odnieść się do podnoszonej na rynku kwestii spadającej sprzedaży „Rz". Jest niższa z powodu likwidacji tzw. dopalaczy, czyli rozmaitych dodatków wspierających sprzedaż. Spółka ponosiła na tej działalności 7 mln zł straty rocznie. Podjęliśmy decyzję o zlikwidowaniu tej formy sprzedaży, m.in. po to, by nie powodować takich ogromnych kosztów.

Co będzie ze spółką w przyszłym roku? To nie będzie łatwy rok dla wydawców.

Spółka będzie rozwijała aktywność o dodatkowe tytuły, które będziemy chcieli wydawać. Mam na myśli zarówno te przejmowane, jak i tworzone od nowa. Chcemy, by na koniec 2015 roku przychody Presspubliki z wydawania „Rz" wynosiły 50 proc.  Pozostałe 50 proc. pochodziłoby z innych form działalności – z pozostałych tytułów oraz takich aktywności  jak konferencje i szkolenia. Z papierowych gazet ma wtedy pochodzić 50 proc. przychodów, a z elektroniki – kolejne 50 proc.

To się jeszcze na razie żadnemu wydawcy nie udało.

Na razie nie. Ale my mówimy o 2015 roku.

W pierwszym roku mojej działalności Presspublica wykaże zyski, mimo kosztów restrukturyzacji

Są prowadzone rozmowy o przejęciach nowych tytułów do wydawnictwa?

Cały czas prowadzimy jakieś rozmowy w tej sprawie. Trochę przyhamowały z uwagi na ostatnie wydarzenia w firmie. Ale można już do nich wrócić, bo, powołując nowego redaktora naczelnego „Rz", zamknęliśmy w firmie proces opanowywania sytuacji kryzysowej.

Czy pojawienie się w Presspublice na takim stanowisku osoby z Polsatu to sygnał, że możliwy jest jej alians z mediową grupą Zygmunta Solorza-Żaka?

Będziemy współpracować najszerzej, jak to możliwe, w ramach współpracy pomiędzy coraz mniej licznymi na polskim rynku krajowymi grupami mediowymi.

To może być współpraca kapitałowa?

Nie przewiduję takiej opcji. Chociaż, jeśli wejdziemy na giełdę, nie jestem w stanie zabronić nikomu kupienia pakietu akcji Presspubliki. A z planów giełdowych nie rezygnujemy – najpóźniej do połowy 2014 roku spółka planuje być na giełdzie, a być może zdarzy się to już w 2013 r.

Czemu Presspublica ogłosiła konkurs na redaktora naczelnego? To na rynku ewenement.

Chcieliśmy uspokoić sytuację i dać sobie więcej czasu. Nie można impulsowo powoływać szefa takiej gazety jak „Rz". Teraz ważne jest dla nas to, że na koniec roku będziemy mieli w firmie nowoczesny system pracy adekwatny do pracy wydawnictwa wydającego wiele tytułów – media room  obsługujący wszystkie tytuły od strony redakcyjnej.

W firmie są planowane kolejne cięcia?

Wszystko zależy od rynku i od aktywności zespołu, szczególnie w aspektach technologicznych. Bez niej trudno będzie utrzymać współpracę z osobami, które się nie wykażą. Jeśli mamy być firmą technologiczną, a nie mamy innego wyjścia, to te zmiany są konieczne. Gdyby Presspublica dziesięć lat temu zainwestowała 100 mln zł nie w drukarnie, ale w nowe technologie, dziś byłaby mistrzem świata. Ponosimy skutki błędów, także redaktora Lisickiego, który nie poprowadził redakcji w tę stronę.

Jak pan komentuje informacje o kredycie, który zaciągnął pan na zakup Presspubliki?

Nie rozumiem całego tego zamieszania z kwestiami kredytowania. Każdy przedsiębiorca prowadzi działalność, która opiera się jakoś na bankach. Nawet najbogatsi korzystają z linii kredytowej. Kredyt to także dowód na wiarygodność przedsiębiorcy, na to, że ma dla firmy plan i że ma zabezpieczenie kredytu. Biorąc pod uwagę majątek grupy Gremi, jej zadłużenie jest śmiesznie niskie. Podnoszenie tej kwestii w kontekście problemu pokazuje jakąś kompletną indolencję wypowiadających się w ten sposób. Mam w Krakowie 40 ha ziemi o wartości setek milionów złotych i w Brazylii blisko 3000 ha, a mówimy o kredycie, którego zabezpieczeniem jest jedna z działek. W ogóle nie widzę w tym problemu.  Można krytykować, ale w tym przypadku najgłośniej krytykują ci, którzy sami są najbardziej nieuczciwi. Jak mogą podnosić kwestię wiarygodności dziennikarskiej ci, którzy na komputerach mojej firmy przygotowywali konkurencyjne tytuły? Myślę, że powinni zamilknąć.

Czy w przyszłym, trudnym roku możliwe są alianse kapitałowe Presspubliki z innymi firmami?

Kapitałowych nie przewiduję, ale oczywiście będziemy chcieli współpracować z innymi grupami mediowymi, żeby w większym stopniu niż obecnie wykorzystywać możliwości, jakie ma Presspublica. Chcę być prezesem tej firmy tylko do połowy przyszłego roku. Prowadzę też inne interesy, które dzisiaj cierpią przez to, że nie jestem w stanie równolegle robić zbyt wielu rzeczy. Przygotowuję nową produkcję filmową na przyszły rok, mam projekt w Brazylii, muszę zagospodarować swoje 40 ha ziemi w sposób, który będzie przynosił większy zysk. Myślę więc, że po powołaniu redaktora naczelnego możemy w przyszłości rozpisać kolejny konkurs – tym razem na prezesa.

CV

Grzegorz Hajdarowicz jest prezesem i właścicielem spółki Presspublica wydającej „Rzeczpospolitą", „Parkiet", „Sukces", „Przekrój", „Uważam Rze" i „Bloomberg BusinessWeek". Należy do niego Grupa Gremi, w skład której wchodzą m.in. Gremi Film Production, Dragmor, NFI Jupiter, KCI SA oraz Gremi Solution.

Rz: Jak pan skomentuje opinie, że Presspublica zniszczyła dochodowe „Uważam Rze"?

Grzegorz Hajdarowicz:

Pozostało 99% artykułu
Media
Brytyjskie gazety na sprzedaż. Pod naciskiem rządu wycofał się inwestor
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił