Na działania, które mają doprowadzić do stworzenia jednolitego rynku cyfrowego, Komisja Europejska wyznaczyła czas do końca tego roku. Choć minął już jego pierwszy kwartał, w sprawie tego, jak powinien wyglądać JRC w Europie, wciąż jest jednak wiele niewiadomych.
Koniec geoblokad
Branże, na których działalność JRC może mieć wpływ, coraz goręcej przestrzegają przed przeregulowaniem niewłaściwych części rynku.
– Jako państwo nie posiadamy dziś jednolitej strategii dotyczącej np. obszarów e-handlu czy e-administracji. W rezultacie działamy teraz ex-ante – argumentował Wojciech Pytel z rady nadzorczej Polkomtelu na trwającym w Warszawie Sympozjum Świata Telekomunikacji i Mediów. Pod koniec lutego resort cyfryzacji zakończył dopiero konsultacje strategii cyfryzacji państwa.
Jak dodawał Pytel, główne zagrożenia, jakie mogą się pojawić w związku z wdrażaniam JRC, to przeregulowanie rynku dla przedsiębiorców oraz budowanie koncernów o zasięgach paneuropejskich „pod płaszczykiem ochrony konsumenta". Operatorzy usług bezprzewodowych od dawna debatują nad tym, jak skończy się dla nich połączenie zasady neutralności sieci, na którą nałożą siś nowe ramy prawne związane z JRC. W praktyce oznaczają bowiem znaczne ułatwienia w prowadzeniu biznesu dla międzynarodowych nadawców w rodzaju Netfliksa.
Na ujednolicaniu warunków do świadczenia cyfrowych usług na pewno zyskają konsumenci. Zwłaszcza użytkownicy tych cyfrowych usług, w których zniesione zostaną geoblokady, np. płatnych telewizji satelitarnych (Cyfrowy Polsat, nc+) i internetowych serwisów na żądanie (jak np. Ipla czy Player.pl) oraz zwolennicy zakupów w sieci.