„Czytam Różewicza, odkąd nauczyłem się czytać. Tak. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że w chwili, w której zacząłem czytać Różewicza, tak naprawdę, w sposób najbardziej dojmujący i dotkliwy, uświadomiłem sobie, że potrafię czytać" – tak Janusz Drzewucki rozpoczyna książkę poświęconą życiu i twórczości zmarłego przed czterema laty twórcy. Zawarł w niej 37 tekstów, publikowanych m.in. w „Twórczości", a także napisanych specjalnie do tego tomiku.
Są to zarówno teksty krytycznoliterackie, jak i bardziej osobiste, w których Drzewucki wspomina spotkania z tym wrocławskim poetą, prozaikiem, dramaturgiem, eseistą, scenarzystą (czasem zapomina się, jak niezwykle wszechstronnym artystą pióra i słowa był Tadeusz Różewicz). Są to spotkania bezpośrednie – twarzą w twarz, ale Drzewucki wspomina także ich kontakty korespondencyjne oraz spotkania z twórczością Różewicza.
Już na wstępie oddaje cześć swojemu mistrzowi i składa wyznanie wiary. Wiary w to, że warto czytać Różewicza nieustannie na nowo. Był on twórcą, który „oczyścił polską lirykę z patosu i koturnowości", a w jego utworach „przegląda się cała nasza tragiczna epoka, epoka sytuacji bez wyjścia, przeklętych problemów." Ale obok tych wielkich słów i ważnych tematów Drzewucki często powtarza, że Różewicza cechował dystans, poczucie humoru oraz ironiczne spojrzenie na świat.
W każdym kolejnym rozdziale „Lekcji u Różewicza" skupia się na osobnej dziedzinie twórczości swojego bohatera. Wpierw bada jego poezję, potem analizuje różnorodność języka i umiejętność posługiwania się różnymi formami oraz stylami. Dalej pisze o jego relacjach ze światem, o rodzinie, o kontaktach z czytelnikami i środowiskiem literackim.
Czwarty dział książki stanowi przegląd najważniejszych pozycji krytycznoliterackich poświęconych Różewiczowi, a ostatnia część to osobista eseistyka Drzewuckiego, w której przytacza wspomnienia z ich wspólnych spotkań, cytuje korespondencję, przedrukowuje fragmenty swego dziennika. Snuje też rozważania hipotetyczne, m.in. zastanawia się, co by było, gdyby Różewicz dostał Nobla, którego wielu krytyków za życia mu wróżyło.