Skvorecky, czyli wielka literatura z saksofonem w tle

Rozmowa z Andrzejem Czciborem-Piotrowskim, tłumaczem prozy Josefa Skvorecky'ego

Publikacja: 24.02.2009 23:15

[b]Rz: Jako pierwszy tłumacz przedstawił pan polskiemu czytelnikowi twórczość Josefa Skvoreckyego, jednego z najwybitniejszych czeskich pisarzy współczesnych. Jak się pan z nią zetknął? [/b]

[b]Andrzej Czcibor-Piotrowski:[/b] — W 1958 r. Skvorecky wydał debiutancką powieść „Tchórze”. Książka wzbudziła ogromne zainteresowanie, ale wywołała też falę krytyki. Skvorecky dość krytycznie opisał stosunek Czechów do Protektoratu z lat 1939 - 1945 a potem do komunistów. W ten sposób naraził się i rodakom, i władzy. Bohaterem „Tchórzy” jest Danny Smirzicky, alter-ego pisarza, chłopak, który nie interesuje się niczym poza jazzem i grą na saksofonie. Patriotyzm nie jest dla niego przesadnie istotny. Po publikacji Skvorecky musiał na kilka lat zamilknąć. Traf chciał, że akurat wtedy nawiązałem korespondencję z Jerzym Giedroyciem. W jednym z listów Redaktor spytał, czy nie przetłumaczyłbym „Tchórzy” dla paryskiej „Kultury”. Zgodziłem się z radością i - naiwny - rozgłosiłem to na prawo i lewo. Usłyszałem wtedy, że jeżeli poważnie myślę o karierze literackiej, nie powinienem niczego u Giedroycia drukować, bo w kraju będę skończony. Powiem szczerze: przestraszyłem się i zrezygnowałem z planów. Nie przyszło mi do głowy, że mógłbym ewentualny przekład podpisać pseudonimem tak jak to wielu czyniło w kilkanaście lat później. O autorze „Tchórzy” jednak nie zapomniałem.

[b]Włączył pan jego tekst do antologii współczesnych opowiadań czeskich „Więcej niż miłość” z 1964 r.[/b]

Było tak: pojechałem do Pragi i odwiedziłem Skvorecky'ego w mieszkaniu na Brzewnowie, dzielnicy nieopodal Zamku. Dom stał przy placu Pod Kasztanem, w pobliżu miejsca gdzie odbyło się zebranie założycielskie Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Ten fakt Skvorecky niemiłosiernie obśmiał podczas naszej rozmowy. Jego poczucie humoru jest zupełnie fantastyczne, typowo czeskie. Przejawia się ono również w jego „pisarskiej misji”. Literatura jest dla niego zabawą, grą, pokazywaniem języka partii i władzom. Ze spotkania wyniosłem jedną prywatnie wydaną książeczkę Skvorecky'ego i kilka maszynopisów. Wybrałem z nich opowiadanie „Trzech młodzianków w piecu ognistym” i zamieściłem w antologii.

[b]

Po raz kolejny spotkaliście się panowie w Warszawie... [/b]

... w Ośrodku Czeskim. Było to po 1989 r. Pisarz przyjechał z Kanady, dokąd wyemigrował po zdławieniu Praskiej Wiosny. Prowadził tam wydawnictwo 68 Publishers, gdzie drukował m.in. Hrabala, Kunderę i Seiferta. Dla Czechów spełniał więc tę samą rolę co dla nas Jerzy Giedroyc. Zasługi Skvorecky'ego docenił prezydent Havel i uhonorował go Orderem Białego Lwa, najwyższym odznaczeniem Republiki Czeskiej. Po upadku komunizmu Skvorecky nie chciał wrócić do Czech na stałe, gdyż - jak powiedział - starych drzew się nie przesadza. Co pewien czas wymieniamy korespondencję. Z pewnością napiszę do niego jesienią. 27 września skończy 85 lat.

[ramka][b]Andrzej Czcibor-Piotrowski [/b](ur. 1931) - prozaik, poeta, tłumacz literatury czeskiej (m.in. Skvorecky'ego i Hrabala), słowackiej i angielskiej. Opublikował dziesięć tomów wierszy. Powieść „Rzeczy nienasycone” znalazła się w finale konkurs Nagrody Literackiej NIKE 2000.[/ramka]

[b]Rz: Jako pierwszy tłumacz przedstawił pan polskiemu czytelnikowi twórczość Josefa Skvoreckyego, jednego z najwybitniejszych czeskich pisarzy współczesnych. Jak się pan z nią zetknął? [/b]

[b]Andrzej Czcibor-Piotrowski:[/b] — W 1958 r. Skvorecky wydał debiutancką powieść „Tchórze”. Książka wzbudziła ogromne zainteresowanie, ale wywołała też falę krytyki. Skvorecky dość krytycznie opisał stosunek Czechów do Protektoratu z lat 1939 - 1945 a potem do komunistów. W ten sposób naraził się i rodakom, i władzy. Bohaterem „Tchórzy” jest Danny Smirzicky, alter-ego pisarza, chłopak, który nie interesuje się niczym poza jazzem i grą na saksofonie. Patriotyzm nie jest dla niego przesadnie istotny. Po publikacji Skvorecky musiał na kilka lat zamilknąć. Traf chciał, że akurat wtedy nawiązałem korespondencję z Jerzym Giedroyciem. W jednym z listów Redaktor spytał, czy nie przetłumaczyłbym „Tchórzy” dla paryskiej „Kultury”. Zgodziłem się z radością i - naiwny - rozgłosiłem to na prawo i lewo. Usłyszałem wtedy, że jeżeli poważnie myślę o karierze literackiej, nie powinienem niczego u Giedroycia drukować, bo w kraju będę skończony. Powiem szczerze: przestraszyłem się i zrezygnowałem z planów. Nie przyszło mi do głowy, że mógłbym ewentualny przekład podpisać pseudonimem tak jak to wielu czyniło w kilkanaście lat później. O autorze „Tchórzy” jednak nie zapomniałem.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski