Jacek Hugo-Bader zafundował sobie podróż ekstremalną i wybrał się na syberyjski „biegun okrucieństwa", czyli na Kołymę. To absolutny kraniec Rosji – bardziej na wschód i na północ praktycznie nie da się dotrzeć. To najzimniejsza, najbardziej wyludniona część Federacji, całkowicie oderwana od rosyjskiego imperium – tamtejsi mieszkańcy podkreślają własną odrębność, mówiąc, że właściwa Rosja znajduje się „na kontynencie", a oni dryfują jak lodowa kra.

Dzienniki kołymskie - zobacz na Empik.rp.pl

Kołyma to jednak punkt graniczny nie tylko geograficznie czy kulturowo. To także miejsce będące świadkiem masowego ludzkiego upodlenia, najstraszniejsza wyspa archipelagu Gułag. Łagrowa przeszłość Kołymy jest tłem opowieści Hugo-Badera, który podąża szlakiem Warłama Szałamowa, mając w pamięci relacje Sołżenicyna czy rekonstrukcyjną opowieść Applebaum. „U mnie nie będzie o Gułagu, obozach, więźniach, głodzie, śmierci, torturach" – zapowiada jednak autor, który chcąc sprawdzić, jak na Kołymie żyje się dzisiaj, wybiera się w podróż Traktem Kołymskim, jedyną drogą łączącą Magadan z Jakuckiem.

Czytaj więcej w "Uważam, Rze"