. Widziałem, jak z aparatem podchodził do sceny, kiedy muzycy byli już rozgrzani, nawet zmęczeni, nasyceni muzyką. Robił tylko kilka zdjęć i odchodził. Nareszcie można je obejrzeć nie tylko na sporadycznych wystawach.Album „This Is Jazz” zawiera 160 fotografii wybranych przez samego autora. Kiedy spytałem, które lubi najbardziej, odpowiedział, że wybrał tylko te, które lubi. Na okładce Miles Davis, który właśnie wszedł na scenę Sali Kongresowej w 1983 r. i uważnie przypatruje się publiczności. Widać to nawet przez jego ciemne okulary.
Innego Milesa, z uniesioną trąbką, znajdziemy w środku.Najbardziej lubię zdjęcia, na których muzycy nie grają. Zamyślony Duke Ellington, spokojna Ella Fitzgerald, wyczekujący Dewey Redman, wyprężony i uśmiechnięty Ray, zrelaksowany Archie Shepp, chwytający się za głowę Lester Bowie, niesamowity w swym zapamiętaniu Elvin Jones.Warto przeczytać lakoniczne komentarze autora, bo Karewicz nie tylko fotografuje. On się na jazzie zna, a wielu artystów, ich geniusz i słabostki poznał osobiście.