Zadebiutował późno, bo ledwie cztery lata temu, zbiorem opowiadań „Biały bokser”, za który otrzymał wyróżnienie jury Nagrody im. Józefa Mackiewicza.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/kawa-u-doroty-chmielewski-wojciech,prod57625254,ksiazka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
W 2008 roku ukazał się jego drugi tom nowel pt. [link=http://empik.rp.pl/brzytwa-wojciech-chmielewski,prod4860099,ksiazka-p]„Brzytwa”[/link], nominowany do Nagrody Mediów Publicznych Cogito. Uzasadniona wydaje się nadzieja, że nowa książka przyniesie mu kolejne laury, choć przekroczywszy czterdziestkę, pisarz nie ma już niestety szans na prestiżową Nagrodę Kościelskich. A szkoda, bo [link=http://empik.rp.pl/kawa-u-doroty-chmielewski-wojciech,prod57625254,ksiazka-p]„Kawa u Doroty”[/link] w pełni by na nią zasługiwała.
Twórczość [link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Chmielewski+Wojciech&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Chmielewskiego[/link] i jego postawa pisarska są ostentacyjnie niedzisiejsze. Za patronów obrał sobie współczesnych mistrzów prozy realistycznej o ściszonej, niespiesznej dykcji, takich jak Marek Nowakowski i Kazimierz Orłoś. Krótkie frazy i wyraziste, zwięźle kreślone rysunki postaci nadają jego utworom rzadką dynamikę. Nie ma tu prawie wcale wtrętów publicystycznych, od których roi się w prozie rówieśników, często podporządkowanej bardziej celom ideologicznym niż artystycznym. Autor nie hołduje też obyczajom panującym obecnie w środowisku młodoliterackim, unika skandali i nachalnej autopromocji. Woli, by jego książki przemawiały same, przekonując czytelników siłą słowa, a nie reklamiarskiego gestu. Regularność, z jaką renomowane oficyny drukują jego kolejne tomy, świadczy, że wbrew atmosferze naszych pełnych zgiełku czasów ta strategia okazuje się skuteczna.
„Kawa u Doroty” opowiada o życiu wyrosłego w późnym PRL malarza, w którym z latami, już po politycznym przełomie, wypala się potrzeba tworzenia. Szara codzienność ojca rodziny gasi niepostrzeżenie blask sztuki, pozostawiając barwne wspomnienia młodości i odrobinę żalu. Można tę książkę czytać jako biografię całej generacji stanu wojennego, zasnutą przez smutek i zawód, wynikające jednak nie tyle z wielkich procesów historycznych, które pozostają tu zaledwie odległym tłem, ile ze zwykłych, małych zdarzeń, które dzień za dniem weryfikują niegdysiejsze plany i marzenia. Ale dla mnie pisanie Chmielewskiego jest nade wszystko wyrazem fascynacji światem rzeczy.