Ten rys nieprzewidywalności dobrze widać także w jej najnowszej autobiograficznej książce „Kto ty jesteś...", której fragmenty publikowaliśmy niedawno w „Rzeczpospolitej".

Wydawałoby się samograj. Aktorka, córka znanego aktora Andrzeja Szczepkowskiego i wnuczka słynnego pisarza Jana Parandowskiego pisze o sobie i swojej rodzinie. Można by więc tę książkę potraktować lekceważąco –  takie tam pitu, pitu... pani z warszawki. Niesłusznie. Szczepkowska z pasją tropi dzieje przodków i dochodzi do zaskakujących konkluzji. Weźmy choćby jej słynnego dziadka. Okazuje się on nieślubnym dzieckiem ukraińskiego księdza greckokatolickiego, profesora uniwersytetu we Lwowie i polskiej modystki. Zanim dziadek ożenił się z babką, swoją studentką wywodzącą się (co też odkrywa autorka) z ortodoksyjnej żydowskiej rodziny, był już raz żonaty ze starszą od siebie hrabianką, którą – wszystko na to wskazuje – porzucił. I tak dalej...

Wbrew pozorom nie są to ploteczki z Pudelka. Można wręcz odnieść wrażenie, że gdy już Szczepkowska bierze się do prześwietlania przodków, to chce dojść do samego nerwu. Czasem ociera się o emocjonalny ekshibicjonizm, choć na tle różnych celebrytek wywlekających bebechy, gdzie się tylko da, akurat jej wspomnienia są rysowane niezwykle delikatną kreską. Jest coś jeszcze – autorka wierzy, że ludzie, którzy poprzedzili nas w łańcuchu pokoleń, przynajmniej do pewnego stopnia, odpowiadają za to, kim jesteśmy. Bo skoro na zdjęciach sprzed wieku rozpoznajemy znajomy owal twarzy, kształt nosa czy wykrój oczu, to dlaczego nie mielibyśmy dziedziczyć talentów, cnót i wad naszych przodków? Dlaczego ich postawy i życiowe wybory nie miałyby wpływać także na nas?

Paradoksalnie i tym razem Joanna Szczepkowska okazała się więc niepoprawna. Nie tak dawno temu wiele medialnych gwiazd trzęsło się z oburzenia na sugestię, że dom, z jakiego się wywodzimy, ma na nas wpływ. Ileż to zaklęć usłyszeliśmy, że każdy sam sobie zawdzięcza swój status społeczny i zawodowy, rodzina nic nam nie wpaja, a jej historia nas nie kształtuje. A Joanna Szczepkowska wierzy, że jabłko bardzo rzadko pada daleko od jabłoni...