Osnute tajemnicą życie J.D. Salingera rozszyfrowują David Shields i Shane Salerno w wydanej właśnie w Polsce biografii.
Był jednym z najbardziej zagadkowych twórców XX wieku i osobowością pełną sprzeczności. Jego pierwsza powieść „Buszujący w zbożu" z 1951 roku sprzedała się w ponad 65 mln egzemplarzy. Ale była ostatnią, która ujrzała światło dzienne. Po spektakularnym debiucie, Salinger przestał udzielać wywiadów i publikować. Pisał do końca życia (zmarł w 2010 roku), ale wszystkie rękopisy gromadził w sejfie. Przez pół wieku obsesyjnie chronił swoją prywatność.
David Shields i Shane Salerno próbują odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Salinger zniknął i co robił, gdy świat o nim zapomniał. Rozpoczynają swoją opowieść w czerwcu 1944 roku, w momencie lądowania Salingera wraz z 12 Pułkiem Piechoty w Normandii. Wskazują na traumatyczne doświadczenia frontowe: „wojna skruszyła jego psychikę, ale uczyniła z niego wielkiego twórcę." Uczestniczył w krwawych kampaniach. Jako pracownik kontrwywiadu przesłuchiwał jeńców, zdobywał informacje od cywilów, prowadził operacje na ziemi niczyjej. Okrucieństwo wojny wywołało u niego zespół stresu pourazowego.
Pisanie stanowiło dla Salingera rodzaj autoterapii umożliwiającej przepracowanie traumatycznych przeżyć. Było jednocześnie ucieczką od realności w świat fikcji literackiej – komentuje terapeuta Edward Jakubowicz. Ale prawdziwe ukojenie przyniosły Salingerowi aksjomaty wedanty: nie jesteś swoim ciałem, nie jesteś swoim umysłem, zrezygnuj z nazwiska i sławy. „Indyjski system filozoficzny zapewnił mu spokój duszy, ale unicestwił jako artystę" – piszą autorzy biografii. Po wycofaniu się z życia publicznego podróżował po świecie, romansował, dbał o dawnych przyjaciół i żywo interesował się popkulturą.
Książka Shields i Salerno to także opowieść o fenomenie „Buszującego w zbożu". W czasie wojny Salinger nosił przy sobie sześć pierwszych rozdziałów traktując je jak talizman chroniący przed koszmarem. Fani i krytycy od dawna zastanawiali się, czy główny bohater Holden Caulfield to jego alter ego. Biografowie pokazują, jak bardzo identyfikował się z tą postacią. Przypominają, że książka stała się lekturą obowiązkową zbuntowanych nastolatków. Ale inspirowała także morderców. Do dziś sprzedaje się jej pół miliona rocznie.