W ciągu ostatnich tygodni aż dwa wydawnictwa – gdańskie słowo/obraz terytoria i warszawskie Stentor – pokusiły się o stworzenie wydawniczych serii adresowanych do dzieci i młodzieży. Podkreślają, że nie będzie w nich zwykłych opowiastek z morałem, ale historie wspierające edukację emocjonalną i międzypokoleniowe porozumienie. Tylko takie, które mogą się stać pretekstem do rozmowy.
Słowo/obraz terytoria, znane głównie z esejów o sztuce i książek filozoficznych, w dziale „Terytoria dzieciom“ proponuje na początek dwie książki: „Leo, Leo i lwy“ oraz „Leo, Leo i morze“, obie autorstwa Jovanki Tomaszewskiej i Wojciecha Kołyszki. Są ciekawe, bo fikcję przeplatają z faktami. Akcja obu opowieści toczy się w Gdańsku. Lwy strzegące herbu miasta stają się pretekstem do snucia niezwykłych, pełnych przygód historii. Ich bohaterami są przybyła z Warszawy Leontynka i jej nowy kolega Leoś. Okazuje się, że nudne na co dzień miasto kryje wiele atrakcji. Trzeba tylko umieć je dostrzec.
Autorzy nawiązują z młodym czytelnikiem (w wieku przedszkolnym i wczesno-szkolnym) bezpośredni dialog. Zachęcają do aktywności, np. zorganizowania rodzinnego konkursu na najbardziej prawdopodobną nazwę dla dziwnej rzeczy leżącej w gablocie Muzeum Morskiego. Opowiadają o prawdziwych wydarzeniach – organizowanych w Augustowie Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w Pływaniu na Byle Czym. Puszczają przy tym oko i pytają: „A może ty też wymyślisz jakiś własny pojazd pływający?“.
Wydawnictwo Stentor chce trafiać do nastolatków (10 – 14 lat). Z książką nie tylko obyczajową, ale terapeutyczną, niosącą pocieszenie. W nowym dziale „Kora“ opublikowało powieści nagrodzone w tegorocznym Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren: „Pozłacaną rybkę“ Barbary Kosmowskiej, „Dostaliśmy po dziecku“ Ewy Grętkiewicz i „Jabłko Apolejki“ Beaty Wróblewskiej. Ich wspólnym mianownikiem są postacie głównych bohaterów. Każda uwikłana jest w problemy dorosłych.
W „Dostaliśmy po dziecku“ para nastolatków musi się zaopiekować młodszym rodzeństwem – przedszkolakami. Trudno sprostać temu zadaniu bez zaniedbywania własnych spraw, np. szkoły. Z czasem jednak rodzi się w nich zrozumienie dla codziennego zabiegania rodziców i szacunek dla ich wolnego czasu.