A cóż to za okazja

Nie tylko wieża Eiffla wzbudziła podziw gości Wystawy Światowej, która odbyła się w Paryżu w 1889 roku. W jednym z pawilonów odwiedzający wstrzymywali ze zdumienia oddech, widząc beczkę gigantycznych rozmiarów

Publikacja: 12.12.2007 22:41

A cóż to za okazja

Foto: Rzeczpospolita

Sprytny producent szampana chciał, by naczynie, które wszyscy doskonale znali, wywarło na oglądających piorunujące wrażenie. I wywarło, mimo że w środku nie było szampana. Beczka służyła do czegoś, co dziś nazywamy kampanią reklamową, i była ucieleśnieniem jednego z wielu szalonych pomysłów genialnego przedsiębiorcy z Éperney, Eugéne’a Merciera, któremu musujący, słomkowożółty napój zawdzięcza swą światową karierę.

W opracowaniu metody wytwarzania szampana nie było żadnego przypadku. Swe powstanie i sławę zawdzięcza dwóm genialnym ludziom, którzy żyli w dwóch różnych epokach. Z tym, że dzieło jednego – Dom Pérignona – było punktem wyjścia dla twórczej działalności drugiego – wspomnianego już Eugéne’a Merciera. DomPérignon, urodzony w Szampanii w 1639 roku, żył w czasach panowania Ludwika XIV, Króla Słońce. Był mnichem, benedyktynem i po odbyciu nowicjatu w zakonie w Verdun został wysłany do opactwa Hautvillers w rodzinnej Szampanii. Nie tylko pełnienił tam duchową posługę, ale i wytwarzał wino na potrzeby zakonu. I nic w tym nadzwyczajnego, w owym czasie bowiem wokół kościołów, także w Polsce, zakładano winnice, z których otrzymywano wino mszalne. Dzięki tym przykościelnym winnicom nauka o wytwarzaniu tego szlachetnego trunku dokonywała stałych postępów. Ale dla Dom Pérignona zajęcie to stało się pasją, której poświęcił 47 lat życia. Postanowił rozwiązać i okiełznać zagadkę tajemniczej siły, która sprawiała, że niekiedy zamknięte w butelkach wino mętniało i wysadzało korki lub rozrywało butelki. W czasach, gdy sztuka winiarska opierała się jedynie na kunszcie, intuicji i bystrości obserwacji, gdy nie znano pojęcia bakterii i drożdży, jego zadanie było nadzwyczaj trudne. Długoletnie badania i iście benedyktyńska mrówcza praca przyniosły wkrótce efekty. Udało mu się zarówno opracować zasady sporządzania najbardziej odpowiedniego składu wina używanego do produkcji musującego napoju, jak i rozwikłać tajemnice wtórnej fermentacji wina w butelkach, jego dojrzewania i wreszcie korkowania, do czego zaczął używać najlepszych, hiszpańskich korków. Niedługo później jego wynalazek zyskał uznanie na dworze królewskim, gdzie określano go „winem ojca Pérignona”, „diabelskim winem” czy „winem, które wysadza korki”.

Wysoka cena szampana i niewielki krąg jego konsumentów nie wróżyły dobrze nowej firmie Eugéne’a Merciera, ale ten wcale nie miał zamiaru zdobywać nowych odbiorców wśród arystokracji. Był pierwszym przedsiębiorcą, który świadomie zabrał się do szerokiej promocji swego wyrobu. Pierwszy w historii, w 1898 roku, nakręcił trzyminutowy film reklamowy pokazujący, jak rodzi się szampan. Wynajął najlepszych i najdroższych architektów, którzy zaprojektowali dla niego istniejące do dziś 18-kilometrowe piwnice w Éperney, ozdobione rzeźbami findesiecle’owych artystów, które wkrótce stały się największą atrakcją turystyczną regionu. Z okazji Wystawy Światowej w 1889 roku kazał zbudować 20-tonową beczkę. Dziesięć lat później nad głowami zdumionych paryżan przeleciał balon z wielkim reklamowym napisem Mercier, zapoczątkowując erę tradycyjnych związków reklamowych szampana z zawodami balonowymi. Pomysły genialnego producenta, które można by tu mnożyć, oprócz nowatorstwa, miały jedną wspólną cechę – szokowały. Dzięki nim szampan stał się najpopularniejszym trunkiem fin de siecle’u i choć inni producenci zarzucali Mercierowi obniżenie jego jakości kosztem ilości wytwarzanego napoju, to także jego zasługą jest postęp i ulepszenie metod produkcji oraz to, że obecnie średnia cena butelki szampana na świecie wynosi 20 – 30 dolarów.

Dziś wszyscy łączą szampana z Nowym Rokiem, świętowaniem, obchodzeniem rocznic czy – jak choćby obecnie w Polsce – wiwatami wyborczymi. Jeśli widzimy kogoś otwierającego butelkę szampana, to bezwiednie się zastanawiamy, cóż to za okazja. Wszystko to jest zasługą przemyślanych kampanii reklamowych. Czy ktoś się jeszcze dziwi, dlaczego w jednym odcinku Bond, James Bond, pije szampana Dom Pérignon, a w innym Bollingera? Tak właśnie wygląda dziś tzw. product placement – bodaj najważniejsze określenie marketingowe. Wielokrotnie mierzono wielkość bąbelków, długość pionowych wianuszków, w jakie się układają, czy wreszcie ich ilość. Ustalono, że w każdej butelce jest ich około 49 mln, a najdłuższe wianuszki wznoszące się od dna kieliszka ku górze sięgają 10 cm. Zauważono również, że szampańskie bąbelki są najmniejsze wśród wszystkich win musujących.

Wojciech Gogoliński

Wino Pétalos, które zapewne stanie się kultowe, albo nawet już nim jest. To najtańsze wino, które wychodzi spod ręki kuzynów Palaciosów. A to nazwisko mówi winomanom na całym świecie wszystko

Kiedy pisałem o tym przedsięwzięciu kuzynów, wina nie było jeszcze w Polsce. Teraz trafia do sklepów. Pochodzi z małej apelacji Bierzo w hiszpańskiej Galicii. I jest chyba jedynym winem robionym na telefon. Ricardo Pérez Palacios siedzi bowiem na miejscu, a Álvaro przebywa o 1000 km dalej w katalońskim Prioracie. Tam robi swoją słynną L’Ermitę, tę po 500 euro za butelkę. Descendientes (po hiszpańsku spadkobiercy, potomkowie) – nazwa jest na cześć ojca Álvara i wujka Ricarda, który zasłynął swoją winiarnią w Rioja (w połowie drogi między Bierzo i Prioratem), a który zmarł tragicznie kilka lat temu.

Wino jest robione z odmiany mencía, i jest to naprawdę jedyne wino z tej pośledniej, lokalnej odmiany, na jakie trafiłem. Jeden z najbardziej świeżych i soczystych trunków, które ostatnio piłem. O beczkę zahacza tylko na moment, a potencjał ma ogromny. Piłem dziesięcioletnią wersję tego wina dojrzewają w butelkach i – zapewniam – może tam przebywać przynajmniej drugie tyle. Choć z założenia jest do picia teraz. Bo skoncentrowane porzeczkowo-aroniowo-wiśniowe aromaty to czysta przyjemność. Absolutnie warte swojej ceny.

tel. 801 702 702

Sprytny producent szampana chciał, by naczynie, które wszyscy doskonale znali, wywarło na oglądających piorunujące wrażenie. I wywarło, mimo że w środku nie było szampana. Beczka służyła do czegoś, co dziś nazywamy kampanią reklamową, i była ucieleśnieniem jednego z wielu szalonych pomysłów genialnego przedsiębiorcy z Éperney, Eugéne’a Merciera, któremu musujący, słomkowożółty napój zawdzięcza swą światową karierę.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"