„Vogue”‚ biblia mody na całym świecie, ma 14 międzynarodowych edycji. Różnią się one w zależności od rozwoju rynku mody w danym kraju‚ poziomu zamożności i oczekiwań czytelników‚ wrażliwości narodowej i oczywiście‚ last but not least‚ upodobań redaktorek naczelnych. Wydanie francuskie jest eleganckie‚ włoskie awangardowe‚ amerykańskie praktyczne‚ rosyjskie nastawione na przepych.
Azja to obszar najlepszych terenów łowieckich dla producentów luksusu. Młode Chinki i Japonki chcą być najmodniejsze i mają pieniądze‚ żeby spełniać swoje zachcianki. W Chinach Dior jest marką‚ która najbardziej kojarzy się z luksusem. Japonkom także nie trzeba dwa razy powtarzać tego nazwiska – sekretarki są tam oblogowane od stóp do głów największymi markami mody.
W tym kontekście decyzja‚ żeby na okładkach chińskiego i japońskiego „Vogue’a” umieścić ten sam płaszcz, staje się zrozumiała.
To chwyt czysto marketingowy. Sprzedaż na pewno wzrośnie‚ a pismo też zarobi na reklamie. Pytanie‚ czy Angelica Cheung‚ redaktorka chińskiego „Vogue’a”, porozumiała się ze swoją japońską koleżanką, w tej sytuacji przestaje być istotne.