Ona mówi majtki, on bielizna sexy

W walentynki mąż mojej przyjaciółki pojawił się w domu z torbą pełną podwiązek z atłasowymi wstążeczkami, koronkowych stringów i satynowych staników. „Czyś ty zwariował?” – spytała, po czym zreflektowała się i dodała: „Jesteś kochany. Ale czy sądzisz, że będę w tym przebraniu woziła dzieci do przedszkola?”.

Publikacja: 20.02.2008 10:49

Ona mówi majtki, on bielizna sexy

Foto: flash press media

Na czym polega istota różnicy postrzegania bielizny przez kobiety i przez mężczyzn? Oni myślą, że w gorsecie, którego rusztowanie wygląda jak wieża Eiffla, można poruszać się po mieszkaniu z odkurzaczem albo siedzieć przy komputerze. My skłaniamy się ku poglądowi, że nie ma jak czarne proste majtki albo beżowy stanik bez stelaży, miękki i miły.

Cóż. Żyjemy w czasach, w których to, co pod spodem, bywa także na wierzchu. Nie można sobie włożyć byle cielistego stanika. Jest trochę jak we fraszce Sztaudyngera „Myjcie się, dziewczyny...”. Elegancką bieliznę należy mieć na sobie na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Trzeba będzie przymierzyć spodnie na wyprzedaży czy przebrać się w fitness clubie. W żadnej z tych sytuacji mieć na sobie bawełnianych gatek absolutnie nie wypada.

Niektóre kobiety wręcz mówią, że gdy noszą ładną bieliznę z koronkami, lepiej się czują. Nawet podczas zamiatania podłogi w kuchni. Są jednak i takie, które uważają, że czerwone koronkowe majtki są przereklamowane. Ale gdy ich mężczyzna mówi, że najbardziej podobają mu się zwykłe, porządne majtki bawełniane, zastanawiają się, czy to nie jest przejaw osobliwej perwersji.

Zdaniem Beaty, sprzedawczyni z Galerii Arkadia, mężczyźni kupują kobietom bieliznę sexy, bo chcą, żeby ją nosiły, a nie mając odwagi o to poprosić, kupują ją sami. Jednak nie ma ich wielu. Bielizny nie można wymieniać, więc co z nią zrobić, gdy rozmiar nie pasuje?

Ewa, która odpowiada za zakupy bielizny dla dużej firmy handlowej, twierdzi, że Polki są przede wszystkim praktyczne. Jednak i my od połowy lat 90., kiedy wybór na rynku stał się ogromny, przestałyśmy nosić tylko białą, czarną lub cielistą bieliznę. Przebojem jest brąz. Granatowy mniej się podoba, problem z zielenią jest taki, że fatalnie się w niej wygląda w przymierzalni. Fiolet także się nie przyjął. Jeśli chodzi o rzeczy bardziej seksowne, to – zdaniem Ewy – jesteśmy konserwatywni. Podobają nam się rzeczy delikatne, zbyt frywolne nie przejdą. Klientom kojarzą się z sex shopem. Najbardziej poszukiwane są dobrej jakości staniki, majtki proste lub z delikatnymi koronkami, ale bez przesady. Podwiązki, owszem, sprzedaje się, ale raczej tylko przed studniówką i maturą. Na szczęście.

Myślenie, że czerwone koronki są sexy, nie bierze się znikąd. W ankiecie przeprowadzonej na zlecenie Instytutu Nauki z Hamburga przez niemiecki miesięcznik „Elle” co piąty mężczyzna zapytany o to, jaki jest najbardziej seksowny kolor, wskazał na czerwony. Podobna grupa panów za ekscytującą uznała rozpiętą bluzkę koszulową ukazującą rąbek stanika. Panowie nawet wolą, żeby coś tylko troszkę wystawało, niż było całkiem na wierzchu. I kobiety chyba dobrze wiedzą, co działa na płeć przeciwną. Fragmenty kokardek, sznureczków w kolorze szmaragdowym i fioletowym wystające parę centymetrów powyżej granicy spodni, tak zwana proca, to nie przypadek. Nie wątpię, że Justyna Pochanke wygląda jak profesjonalna dziennikarka informacyjna, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to, co wystaje jej z żakietu, jest częścią halki, a nie ubrania.

Co piąty mężczyzna kolor czerwony uważa za najbardziej seksowny

Całe to bieliźniane zamieszanie zawdzięczamy Madonnie. To ona pierwsza zaczęła się pokazywać w staniku, który sprokurował specjalnie dla niej Jean Paul Gaultier. Była to, jak to u Madonny, wykalkulowana prowokacja, ale natychmiast ją podchwycił marketing firm bieliźniarskich. Nie, żeby od razu zaczęły produkować dwa spiczaste stożki Madonny, ale wyszły z tematem z podziemia. Bo do lat 90. branża bieliźniarska, choć rozwijała się świetnie, nie udzielała się publicznie. Na początku lat 90. zaczęła mieć własne kolekcje, pokazy mody, modne kolory na wiosnę, jesień, na karnawał, do sportu. Każdy szanujący się dom mody występował z własną kolekcją. Któż mógłby być lepszym patronem desusów niż Francuzi? Salon Chantal Thomass – bogini francuskiej bielizny – ma 110 metrów kwadratowych powierzchni i urządzony jest jak buduar. Pokryte różowym atlasem kanapki, toaletki, lustra, wokół rozrzucone słodkie nic, ceny od 100 euro w górę.

Na Międzynarodowym Salonie Bielizny, który pod koniec stycznia odbył się w Paryżu, zaprezentowało się 580 marek z całego świata, w tym dziewięć z Polski. 210 firm oferuje koronki, wykończenia, tkaniny, gumki, haftki, zamki. Bielizna to po prostu wielka dziedzina biznesu. I nie jest to biznes dodatków, lecz prawdziwej mody. W Paryżu jest wszystko. Od majtek z lateksu, którym brakuje tylko bicza, poprzez Agent Provocateur, firmę specjalizującą się w bieliźnie z silnym zabarwieniem erotycznym, po sportowe, proste majtki bez szwu Calvina Kleina. Jednak najwięcej wystawców pokazuje rzeczy kobiece, delikatne, bez wulgarnych akcentów. Są też luksusy – komplet Niny Ricci z żółtego jedwabiu z koronkami i plisowaniami, cały szyty ręcznie, za 950 euro.

Amerykańskie badania wykazały, że 52 procent kobiet nosi majtki, 31 procent stringi, a reszta – bokserki. Odwrót od stringów (wbrew pozorom, po angielsku nazywają się thongs), które weszły w modę jakieś dziesięć lat temu razem z obcisłymi dżinsami, ogłoszono już jakiś czas temu. Jednak stringi trwają. Częściej nosimy je w lecie niż zimą. Wtedy przerzucamy się na bokserki.

Tak czy siak zasobność naszej bieliźnianej szuflady poprawiła się. Według Ewy kiedyś Polka miała trzy staniki, teraz ma ich około sześciu. W porównaniu z Francuzką, która ma ich 15, to oczywiście i tak mało. Ale jak może być inaczej, skoro ceny ekskluzywnej bielizny wysokiej jakości są takie same jak na Zachodzie, a zarabiamy kilkakrotnie mniej? Stanik z wyższej półki kosztuje około 250 zł. To za drogo na polski rynek. – Kiedy przeceniłyśmy Chantelle z 250 na 120 zł, to i tak klientki mówiły, że to za dużo – opowiada Beata.

Na czym polega istota różnicy postrzegania bielizny przez kobiety i przez mężczyzn? Oni myślą, że w gorsecie, którego rusztowanie wygląda jak wieża Eiffla, można poruszać się po mieszkaniu z odkurzaczem albo siedzieć przy komputerze. My skłaniamy się ku poglądowi, że nie ma jak czarne proste majtki albo beżowy stanik bez stelaży, miękki i miły.

Cóż. Żyjemy w czasach, w których to, co pod spodem, bywa także na wierzchu. Nie można sobie włożyć byle cielistego stanika. Jest trochę jak we fraszce Sztaudyngera „Myjcie się, dziewczyny...”. Elegancką bieliznę należy mieć na sobie na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Trzeba będzie przymierzyć spodnie na wyprzedaży czy przebrać się w fitness clubie. W żadnej z tych sytuacji mieć na sobie bawełnianych gatek absolutnie nie wypada.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"