Weteran amerykańskiej piosenki autorskiej usiadł w studiu z akustyczną gitarą, by w wieku 67 lat powiedzieć całą prawdę o sobie i muzyce. Kompozycje są całkowicie obnażone – gitarom towarzyszy tylko pianino, organy, rzadziej smyczki. Nic nie przesłania wyznań muzyka.

Diamond idzie w ślady Johnny’ego Casha, który nagrał swoje opus magnum – serię „American” – we współpracy z producentem Rickiem Rubinem. Wydana właśnie „Home Before Dark” to już druga płyta Diamonda z Rubinem. Stary mistrz przypomina, że do stworzenia pięknych piosenek nie trzeba skomplikowanych zabiegów, wystarczy odwaga i szczerość. „If I Don’t See You Again” otwiera płytę i drzwi do jego myśli. Diamond nie widziałby sensu życia bez swej 36-letniej partnerki. Nienawidził sypiania z byle kim, samotność wspomina jako lodowatą. „Powinienem się wstydzić” – mówi, zanim przyzna, że dziś nie potrafiłby przetrwać sam ani godziny. W „Pretty Amazing Grace” dziękuje za wyratowanie z pustki i beznadziei. „Don’t Go There” to przestroga dla młodszych mężczyzn – łatwe znajomości prowadzą w ślepą uliczkę, zostaje po nich tylko zapach tanich perfum. Świetnie udał się duet z Natalie Maines – wzruszająca ballada o miłości utraconej przez nieuwagę. Za to twardą lekcją męskości jest piosenka country „Act Like a Man”.

W dojrzałym głosie Diamonda słychać efekt wielu trudnych lekcji. Mądrością dzieli się z nami zwyczajnie i bez zadęcia, ale trochę zbyt monotonnie – druga połowa płyty to już smętna kołysanka.

Neil Diamond, Home before dark, SonyBMG 2008