Reklama

Murowane latające dywany, czyli dla dzieci o architekturze

Jak uczyć dzieci estetyki i wrażliwości na otoczenie. Okazuje się, że w architekturze można się zakochać

Publikacja: 27.05.2008 01:16

Murowane latające dywany, czyli dla dzieci o architekturze

Foto: Rzeczpospolita

Domek do picia herbaty? Chyba kubek? – zdziwił się mój pięcioletni syn, przeciwnik picia herbaty, za to miłośnik niekonwencjonalnych konstrukcji, z nosem w kolorowej książeczce o najdziwniejszych domkach świata. Godzinę później był gotów przeprowadzić całą rodzinę do domku-orzeszka – niewielkiej drewnianej kuli zwieszającej się na linach z drzewa (projekt: Tom Chudleigh), albo do miniwioski w kolorze bławatków założonej na dachu jednej z szacownych kamienic w Rotterdamie (proj. MVRDV). Syn pracuje nad „piętrowym latającym dywanem z wdechem napowietrzającym”. Byle budowle go nie interesują.

Wydany właśnie „D. O. M. E. K.” Aleksandry Machowiak i Daniela Mizielińskiego zawiera konstrukcje z różnych stron świata narysowane z chłopięcym humorem (wyd. Dwie Siostry).

Najstarsza pokazana budowla jest z 1963 roku, najmłodsza ma roczek – powstały i w najsłynniejszych, i mało znanych pracowniach. Wszystkie są intrygujące. Ikonki przy projektach podają informacje o otoczeniu, materiale budowlanym, funkcji, którą budynek pełni. Tekst dzięki temu pozostaje lekki. Architektoniczne idee autorzy objaśniają, wykorzystując codzienne przedmioty: walizkę, bańki mydlane, beczkę z wodą, zasłonkę. Wybierając „domki”, szukali we współczesnej architekturze takich rozwiązań niekonwencjonalnych, które zadziwiają od pierwszego wejrzenia. Dla dzieci przyzwyczajonych do budowlanej sztampy za oknem „D. O. M. E. K.” to murowany dywan latający.

Od bardziej praktycznej strony podchodzą do tematu Amerykanie. Jak ważna w życiu jest architektura i jak budowlana pasja małego chłopca ratuje z opresji jego szkolnych kolegów, pokazuje książeczka „Iggy Peck, Architect”, wg magazynu „Time” jedna z dziesięciu najlepszych książek dla dzieci 2007 roku, wierszowana i przygodowa, na razie niestety bez polskiej wersji.

Ignacy Peck (wymyślony przez Amerykankę Andreę Beaty i Brytyjczyka Davida Robertsa) w dzieciństwie buduje wieże, kościoły i mosty z materiałów niekoniecznie kojarzonych z placem budowy: z brudnych pieluszek, brzoskwiń i jabłek, z naleśników, kredy i bucików. Znajdziemy tu najsłynniejsze budowle świata, m.in. doskonałą replikę mostu Golden Gate z San Francisco wykonaną ze sznurówek i linijek.

Reklama
Reklama

Akcja książeczki jest wartka. Czarny charakter (nauczycielka, która chce zabić w Ignacym jego pasję) przechodzi oczyszczenie. Grafika pozwala przełknąć modelowy amerykański morał i załamania rytmu wiersza.

Przygoda z architekturą, która kończy się happy endem – można pomarzyć, a nuż dzieciom w Polsce się to przydarzy.

Domek do picia herbaty? Chyba kubek? – zdziwił się mój pięcioletni syn, przeciwnik picia herbaty, za to miłośnik niekonwencjonalnych konstrukcji, z nosem w kolorowej książeczce o najdziwniejszych domkach świata. Godzinę później był gotów przeprowadzić całą rodzinę do domku-orzeszka – niewielkiej drewnianej kuli zwieszającej się na linach z drzewa (projekt: Tom Chudleigh), albo do miniwioski w kolorze bławatków założonej na dachu jednej z szacownych kamienic w Rotterdamie (proj. MVRDV). Syn pracuje nad „piętrowym latającym dywanem z wdechem napowietrzającym”. Byle budowle go nie interesują.

Reklama
Kultura
Czytanie ma tylko dobre strony
Kultura
Popkulturowa kariera „Stańczyka", czyli od muralu w Paryżu do okładki płyty Lady Gaga
Kultura
Polski projekt z nagrodą DesignEuropa Awards 2025
Kultura
Czy Warszawa jest dobrym miastem dla seniorów? Pokażą starość z różnych perspektyw
Kultura
OIga Siemaszko, pierwsza dama polskiej ilustracji w Bibliotece Narodowej
Reklama
Reklama