24 sierpnia - Grigorij Sokołow
Z każdego koncertu Grigorija Sokołowa, a w ostatnim dziesięcioleciu odwiedzał Warszawę trzykrotnie, wychodzimy pokrzepieni faktem, że są jeszcze dziś artyści, którzy sławę zdobywają nie dzięki staraniom speców od reklamy. Przygarbiony, z niedbałą fryzurą, 58-letni Grigorij Sokołow nie nadaje się na bohatera współczesnych mediów. Popularność także zdobywał powoli, dopiero w latach 90. stał się gwiazdą światowego formatu. Prawdziwa sztuka zawsze jednak znajdzie drogę do odbiorcy i to w biografii tego pianisty jest najbardziej optymistyczne.
O Grigoriju Sokołowie mówi się często, że jest kontynuatorem tradycji rosyjskiej szkoły pianistycznej, ale on nie lubi takich określeń. – Szkoła to pewna średnia, norma, nie tyle suma nawyków, co stereotyp, którego normalny człowiek powinien unikać – powiedział kiedyś w wywiadzie. – Uczyłem się u jednej nauczycielki w szkole i u jednego profesora w konserwatorium. Nie miałem zbyt wielu pedagogów, ale bez wątpienia miałem dużo szczęścia. To byli ludzie, którzy sprawili, że nigdy nie czułem, by ktoś mnie czegoś uczył. Mój rozwój od pierwszych chwil przebiegał w bardzo naturalny sposób.
Zapytany o pianistę, którego szczególnie ceni, wymienił Glenna Goulda, bo też łączy ich podobne podejście do muzyki. – Ona jest najistotniejszym aspektem mojego życia – mówi Sokołow. – Niektórzy grają, aby żyć, dla mnie muzyka jest czymś naturalnym jak oddychanie. Człowiek zazwyczaj nie potrafi wyjaśnić, jak działa jego system nerwowy lub pracują mięśnie. Ale dzięki temu żyje. Tak samo jest z muzyką i ze mną.
W pracy nad utworem nie wspomaga się nagraniami innych wykonawców i zaleca to swoim studentom. (Od 1975 r. zajmuje się nauczaniem w konserwatorium w Petersburgu). Jego zdaniem każdy powinien najpierw sam wejść w świat utworu, zrozumieć go i znaleźć w nim własną drogę.Urodził się w Petersburgu (wówczas Leningradzie) w 1950 r., z pierwszym publicznym recitalem wystąpił jako 12-latek, cztery lata później, w 1966 r., zdobył I nagrodę na Konkursie im. Czajkowskiego w Moskwie. Dla władz sowieckich oznaczało to, że Sokołow ma prawo rozpocząć samodzielną działalność koncertową. Występował więc dużo, ale tylko w kraju, na Zachodzie regularnie zaczął się pojawiać dopiero w latach 80. i musiało upłynąć nieco czasu, nim świat zrozumiał, że jest pianistą wyjątkowym.Bywa też często porównywany z legendarnym Światosławem Richterem. Tak jak on ma w zwyczaju koncertować przy przyciemnionych światłach, preferuje wolne tempa i duże formy muzyczne, a drobne utwory układa w swoiste cykle. Podobieństwa między nimi są jednak głębsze. Sokołowa – tak jak Richtera – cechuje nieprawdopodobne skupienie się na muzyce. Jego recitale mają niemal misteryjny charakter, a nastrój ten udziela się publiczności, której Sokołow dostarcza wyjątkowych przeżyć.