Oazy w zgiełku chińskich miast

W cieniu monumentalnych budowli służących propagandzie, powstają domy młodego pokolenia projektantów

Aktualizacja: 27.08.2008 07:36 Publikacja: 26.08.2008 02:12

Oazy w zgiełku chińskich miast

Foto: Rzeczpospolita

Władze w Pekinie działają zgodnie z chińskim przysłowiem „Jeśli stare nie odeszło, nowe nie może przyjść”. Dlatego zburzono w centrum Pekinu całe historyczne kwartały z wąskimi uliczkami i niską zabudową, by zrobić miejsce dla nowoczesnych rozwiązań urbanistycznych i architektonicznych. Takich, które mają służyć nowemu wizerunkowi Pekinu XXI wieku.

Niezależni, głównie młodzi, architekci postępują dokładnie odwrotnie. Tradycję łączą z nowoczesnością i wrażliwością na środowisko naturalne. Jedynym polem do popisu jest architektura willowa. Często są to budynki niskobudżetowe, wręcz skromne. Bez nowobogackiego zadęcia.

Ich odbiorcy to głównie twórcy, którzy równie dobrze poruszają się w kulturze zachodniej, jak i rodzimej. Architektura ta pokazuje inne oblicze nowoczesnych Chin. Także tam globalizacja ma drugą, alternatywną, stronę.

Architekt Ai Weiwei, jeden z najlepiej znanych na świecie chińskich artystów konceptualnych, architektem został przez przypadek. Nie odebrał architektonicznego wykształcenia, ale zaprojektował i wybudował dla siebie dom w Pekinie, który zapoczątkował jego karierę. Był rok 1999. Raptem 14 lat wcześniej pojawiły się w Pekinie pierwsze prywatne mieszkania. A dopiero w 2007 roku uchwalono ustawę o własności prywatnej. Dom Ai Weiweia można dzisiaj znaleźć w każdej niemal książce o współczesnej architekturze. Wybudował go z konieczności. Przez kilkanaście lat mieszkał w USA. Do Pekinu wrócił, gdy zachorował jego ojciec, poeta Ai Qing. Jak opowiadał w wywiadzie dla Bert de Muynck („Mark Magazine”, 12, 2008): „Potrzeba budowania to podstawowy instynkt, konieczność, gdy chcemy przetrwać w naturze”.

Ai urodził się w 1957 roku i jako dziecko został zesłany z rodzicami do obozu Shihezi w chińskim Turkiestanie. Przed ukończeniem dziesiątego roku życia Ai przywykł do pracy na budowie, uprawy roli. Architektura to dla niego nie jest dylemat ładne – brzydkie. Służy rozwiązywaniu problemów.Droga, którą przebył Ai Weiwei, jest typowa dla chińskich awangardowych architektów. Dzieciństwo i studia w Chinach, kontynuacja studiów za granicą (w Hongkongu, Australii, Stanach Zjednoczonych), międzynarodowa kariera, powrót do ojczyzny i włączenie się w przemiany, które były możliwe po śmierci Mao (1985).

Architektura domu Ai Weiwei jest surowa. Wręcz ascetyczna. Rolnicy, którzy pracowali przy jego budowie, nie mogli uwierzyć, że Ai nie zamierza go wykańczać, urządzać i dekorować. Że nie chce żadnej architektury wnętrz. Budynek szarej cegły jest nowoczesną wersją domu siheyuan (wym. sy-he-juen), tradycyjnego kompleksu mieszkalnego otoczonego murem, z wewnętrznym dziedzińcem i budynkami (główny pawilon od północy, pawilon dla mężczyzn od wschodu, dla kobiet – od zachodu, z bramą wejściową od południa).

Dom od sąsiednich różni się skalą. Ma aż 500 mkw., a podwórze 1300 mkw. Pracownia na wysokość dwóch kondygnacji i jest oświetlona wyłącznie oknami w dachu. Ai ograniczył do minimum ilość materiałów. Poza szarą cegłą użył też czerwonej i betonu. Jest to też dom tani. Luksusem jest tu przestrzeń i światło. Nad projektem pracował trzy miesiące. Realizacja trwała 60 dni. A że potem posypały się zamówienia, początkowo od przyjaciół, założył w 2000 roku pracownię FAKE Design.

Inny reemigrant, Yung Ho Chang (1956), założył w 1993 roku pierwsze prywatne biuro architektoniczne: Atelier Feichang Jianzhu. Ukończył Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley. Jest dziekanem Wydziału Architektury w Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Cambridge w Stanach Zjednoczonych. Założył i kieruje pekińskim University Graduate Center of Architecture. Jego willa Split House (2002) jest także wariacją na temat domu siheyuan. Ale tym razem nie w tradycyjnej gęstej, miejskiej zabudowie, lecz na łonie natury. Dosłownie.

Willa jest częścią hotelu Commune by the Great Wall w Górach Syczuańskich, z widokiem na Wielki Mur. Godzinę i piętnaście minut jazdy od Pekinu. To nowoczesna azjatycka architektura – kompleks kameralnych budynków autorstwa 12 projektantów (m.in. także Shigeru Ban i Seung H-Sang). Hotel był nagrodzony na Biennale w Wenecji w 2002 roku i nazwany nowym architektonicznym cudem Chin przez „Business Week” w 2005 r. Zajmuje 8 km kw. Wille są wtopione w przyrodę, odizolowane od siebie.

Yung tak opisuje swój Split House: „dom jest rozszczepiony dokładnie pośrodku, by ocalić drzewa, które tu rosną, ale także po to, by odseparować dwie jego funkcje: prywatną i wspólną”. Biegnący przez działkę strumień poprowadzono tak, by przechodził przez podwórze, dalej pod wyłożoną szkliwionymi płytami podłogą w holu i dalej na zewnątrz, by w końcu spłynąć po zboczu. A że dom typu siheyuan to dom modułowy, także Split House jest pomyślany tak, by można go było powielać. Kąt rozwarcia skrzydeł można zmieniać, dostosowując dom do wielkości i położenia działki. I jeszcze jedno, dom jest z uświęconych tradycją materiałów: „tu mu”, czyli ziemi i drewna. Szkielet ze sklejki wypełnia ziemia (świetny materiał izolacyjny). Taki dom można rozebrać niemalże bez szkody dla środowiska. Można też, jeśli będzie taka konieczność, podzielić go na dwa niezależne mieszkania.

Również między Chinami a Stanami Zjednoczonymi kursuje Ma Qingyun, autor sztandarowego przykładu nowej chińskiej architektury willowej, Domu Ojca (Father’s House), na południe od Xi’an. Jego budowa zajęła architektowi 11 lat! Pomijając wszystkie ograniczenia i restrykcje, Ma musiał się dostosować do rytmu pracy lokalnych robotników i nauczyć się czekać. To było istne laboratorium cierpliwości.

W okresach przestoju mógł się skupić na cyzelowaniu detali. I to właśnie one decydują o niezwykłej urodzie tego domu: mur z rzecznych kamieni, który otacza podwórze (i niewielki basen), stalowa konstrukcja, wysokie na całą kondygnację okiennice i wyłożone drewnianą mozaiką wnętrza. Dom wtapia się w otoczenie. To jeden z najlepszych znanych mi przykładów budownictwa mieszkalnego na świecie.

W tym samym rejonie Ma zaprojektował także dom studnię (Well House). Idylliczną willę, która jest kameralnym apartamentem – hotelem, z typowym dla wiejskiego budownictwa rejonu Shanxi dachem. Takie dachy pochylone w stronę wewnętrznego dziedzińca pozwalały chłopom zbierać deszczową wodę.

Zewnętrzne ściany z różnej wielkości szarej cegły mają tylko niewielkie otwory zamiast okien. Za to od strony wewnętrznego dziedzińca budynek jest wręcz ażurowy. Ściany są lekkie, drewniane, a okna rzeźbione. Nocują tu turyści odwiedzający Jadeitową Dolinę.

Tak samo ważna jak tworzenie nowej szkoły chińskiej architektury jest dla nowego pokolenia twórców chińskich konserwacja i modernizacja tego, co jeszcze można uratować przed zniszczeniem. Wykształcony w Berkeley Zhu Pei, autor tak znanych budynków jak Digital Beijing (cyfrowe centrum informacji i dokumentacji igrzysk olimpijskich) i hotelu Blur w Pekinie, jest też autorem przebudowy 200-letniego domu niedaleko Zakazanego Miasta. W obrębie kompleksu siheyua Zhu dobudował minimalistyczny pawilon, w którego szklanej ścianie odbijają się historyczne budynki, których świetność przywrócono, odtwarzając każdy detal. Panują tu porządek i harmonia. Konserwacja i modernizacja kosztowały krocie.

Inna znana modernizacja starej architektury, tym razem w Szanghaju, to dom studnia pracowni MADA. Ten niewielki projekt jest manifestem pracowni. Pokazuje, że dla nowoczesności i luksusu nie trzeba skazywać miasta na anonimowość. Można znaleźć prywatność wbrew niekorzystnej lokalizacji, w zgiełku olbrzymiej aglomeracji.

Dom jest izolowany od otoczenia, ogrodzony murem, a okna zamykane okiennicami. Za to wnętrze jest całkowicie otwarte. W centrum szklany boks na planie chińskiego znaku ? oznaczającego studnię. To tu łączą się wszystkie pokoje. Pudełko uosabia ideę domu – wstawienie nowej struktury w istniejące stare mury.

Renesans chińskiej architektury porównuje się do wybuchu modernizmu na Zachodzie na początku XX wieku. Przez trzy ostatnie dekady chińscy projektanci przeszli drogę od modernizmu przez krótki okres postmodernizmu do minimalizmu. Stosują lokalne tradycyjne materiały i tradycyjne założenia projektowe, ale już forma jest nowoczesna. To daje poczucie ciągłości i narodowej oryginalności.

Władze w Pekinie działają zgodnie z chińskim przysłowiem „Jeśli stare nie odeszło, nowe nie może przyjść”. Dlatego zburzono w centrum Pekinu całe historyczne kwartały z wąskimi uliczkami i niską zabudową, by zrobić miejsce dla nowoczesnych rozwiązań urbanistycznych i architektonicznych. Takich, które mają służyć nowemu wizerunkowi Pekinu XXI wieku.

Niezależni, głównie młodzi, architekci postępują dokładnie odwrotnie. Tradycję łączą z nowoczesnością i wrażliwością na środowisko naturalne. Jedynym polem do popisu jest architektura willowa. Często są to budynki niskobudżetowe, wręcz skromne. Bez nowobogackiego zadęcia.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"