Dziś piosenka musi się opłacać

Irena Jarocka nagrała nową płytę. Piosenkarka mówi "Rz", czego nauczyła się w studiu od młodych muzyków. Opowiada też o deficycie elegancji i dobrego smaku

Publikacja: 03.11.2008 19:38

Irena Jarocka wystąpi w piątek w Warszawie

Irena Jarocka wystąpi w piątek w Warszawie

Foto: Universal Music

Czy trudno wrócić do śpiewania po latach nieobecności w kraju i w polskiej piosence?

Rozmowa z Ireną Jarocką przeprowadzona w listopadzie 2008 roku

Irena Jarocka:

Pomaga świadomość, że mam tu publiczność. Na koncerty przychodzą nie tylko słuchacze w moim wieku, ale dużo młodzieży. To daje wiarę, że nadal jestem potrzebna. Wielu młodych na świecie słucha dziś tzw. oldies, muzycy nagrywają stare przeboje w nowych wersjach. Wyraźnie czuć nostalgię za latami 70., twórcy mojego pokolenia wracają na rynek i odnoszą wielkie sukcesy.

To efekt sentymentu czy tego, że nowoczesnej muzyce czegoś brakuje?

Wracamy z piosenkami, które przeszły próbę czasu, niosą wspomnienia, ludziom kręci się od nich łza w oku. Po drugie – z czasem i doświadczeniem zyskaliśmy dystans do siebie: teraz czujemy się na scenie swobodnie, ale też się nie oszczędzamy. Poza tym lata 70. były niezwykłym czasem dla sztuki w ogóle. Stanowiły kopalnię fantastycznych pomysłów. Nie trzeba daleko szukać – widać to choćby w modzie. Sklepy są pełne sukienek, jakie kiedyś nosiłam. Niektóre nawet zachowałam: tę w czarno-białe paski z Sopotu z 1974 r. i tę dżinsową, w której grałam w filmie "Motylem jestem".

I wystarczy wrócić do kostiumu sprzed lat, by zadowolić słuchaczy?

Dzisiaj jestem innym człowiekiem. Nad nową płytą pracowałam z młodymi muzykami. Lubię eksperymenty i nie boli mnie, że ludzie w wieku mojej córki mówią mi, jak śpiewać. Mam szacunek do ich dokonań i wiedzy. Choć czasem wydaje mi się, że w nowej muzyce obowiązuje zasada "im dziwniej, tym lepiej". Niewątpliwie kiedyś łatwiej było zyskać wsparcie fachowców i w ogóle coś nagrać. Jeśli się należało do grupy popularnych piosenkarzy, wystarczyło przynieść do radia nuty i tekst, zaraz znajdował się aranżer i pieniądze na nagranie. A piosenka wcale nie musiała trafić na płytę, nie musiała się opłacać, mogła po prostu być. Teraz potrzebny jest wydawca, który zechce lansować utwór, licząc na zwrot kosztów promocji.

Wyjeżdżała pani do USA w 1990 r., gdy u nas kiełkowały wytwórnie i wyglądało na to, że muzycy wreszcie będą tworzyć swobodnie. A wraca pani do kraju, w którym ludzie kupują coraz mniej płyt, gwiazdy tańczą na lodzie, w radiu królują schematyczne piosenki. Jak się tu pani podoba?

Ograniczanie artystów nie może mi się podobać. Szczęśliwie jeszcze nie spotkałam się z tym, by ktoś ingerował w mój repertuar. W kilku rozgłośniach dowiedziałam się, że nie pasuję do ich młodzieżowego targetu. Dziwne, bo obecność młodych na moich koncertach dowodzi czegoś przeciwnego. Chcę być na czasie, ale nie za wszelką cenę. Trzymam się melodyjnych piosenek z dobrymi tekstami. Może to zabrzmi staromodnie, ale najbardziej razi mnie w Polsce postępująca wulgaryzacja. Obniżają się standardy etyczne, wymagania dotyczące elegancji językowej i dobrego smaku.

W Stanach chyba nie jest lepiej?

Jest podobnie, to światowy trend. Dziś liczy się szokowanie, odkrywanie prywatności. Żyjemy w epoce informacji, ona jest najważniejsza i dla niej ucina się na antenie piosenki. Kiedyś mieliśmy możliwość posiedzieć przy radiu, posłuchać pięknej muzyki, a dzisiaj pędzimy.

Pytała pani znajomych artystów, którzy przed laty byli na topie, jak odnajdują się w polskim show-biznesie?

Większość czuje się niedowartościowana i bezsilna wobec praw rynku. Ale są i tacy, którzy wydają płyty w małych wytwórniach. To świetni fachowcy, doskonali artyści. Nie chcą schodzić ze sceny tylko dlatego, że pojawiło się młode pokolenie. Na świecie granice młodości ulegają poszerzeniu – 50-letnia Madonna może genialnie zatańczyć, a Tina Turner pojechać w trasę w minisukience. Na szczęście minął już moment, gdy w każdej branży młoda sekretarka była lepsza od starszej. Doświadczenie i wiedza znów są w cenie.

Strona www: irenajarocka.pl

 

 

Poprawność szkodzi melodiom

Jeśli warto tej płyty posłuchać, to dla ładnych melodii orazsubtelnych aranżacji przygotowanych z wyczuciem współczesnych trendów. Przeważają akustyczne brzmienia, smyczki dodają piosenkom elegancji, a akustyczne gitary – lekkości. Tu i ówdzie pojawiają się instrumentalne smaczki. Czuć też, że nad albumem czuwał doświadczony producent – powstała spójna kolekcja popowych ballad. Najlepsze wrażenie robią te napisane przez Seweryna Krajewskiego i Jarosława Kukulskiego: „Nie mijajżycie me”, „Ty i Ja” czy „Fala”. Inni współtworzący płytę muzycystarali się im dorównać, ale nie zawsze się udawało. Na przykład„Taka sama” razi tandetą, nie dość, że tekst nieciekawy, to jeszczeoprawa przestarzała i w marnym guście. Także w innych tekstachznalazło się sporo banalnych metafor i romantycznych pejzaży.Życiowe prawdy serwowane są w okrągłych zdaniach, refreny– owszem – chwytliwe, ale sztampowe. Być może inna wokalistkazdołałaby dodać im wyrazu, Irena Jarocka śpiewa przewidywalnie, bez silnych emocji. Na pewno delikatniej niż przed laty, ale wciąż z wyuczoną poprawnością, a to zmniejsza przyjemność słuchania.

Paulina Wilk

 

 

 

W latach 70. była jedną z najpopularniejszych polskich piosenkarek. Nowy album „Małe rzeczy” jest 11. w jej karierze. Zadebiutowała 40 lat temu w Opolu piosenką „Gondolierzy znad Wisły”. W 1974 r. wydała pierwszą płytę„W cieniu dobrego drzewa”.Do jej najpopularniejszych piosenek należą: „Wymyśliłam cię”, „Odpływają kawiarenki”,„Motylem jestem”. W 1990 r.wyemigrowała z mężem i córką do USA, tam koncertowała,grała też w waszyngtońskim Teatrze Polskim.

Czy trudno wrócić do śpiewania po latach nieobecności w kraju i w polskiej piosence?

Rozmowa z Ireną Jarocką przeprowadzona w listopadzie 2008 roku

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"