Jej kariera nabrała takiego rozpędu, że coraz śmielej mówi się o możliwej oscarowej nominacji dla 25-letniej Anne. Chodzi o rolę narkomanki, którą zagrała w dramacie „Rachel Getting Maried” Jonathana Demme’a. Film nie był jeszcze pokazywany w Polsce, ale za oceanem zebrał dobre recenzje. O Hathaway świat usłyszał siedem lat temu.
Komedia „Pamiętniki księżniczki” Garry’ego Marshalla – współczesna bajka o piegowatej amerykańskiej nastolatce, która dowiaduje się, że jest księżniczką małego królestwa w Europie i następczynią tronu – odniosła niespodziewany sukces. W roli planującej emeryturę królowej Genovii wystąpiła legenda kina i musicalu Julie Andrews, ale najwięcej pochwał zebrała – jak najbardziej zasłużenie –17-letnia debiutantka: Anne Hathaway.
Zanim zdecydowała, że chce zostać aktorką, myślała m.in. o zawodzie chirurga, prezydenturze i... powołaniu zakonnym. Kiedy miała 13 lat, zaczęła grać w reklamach. Potem postanowiła iść w ślady matki, która jest aktorką teatralną i śpiewaczką. – Jako dziecko lubiłam się przebierać, udawać innych ludzi. Rodzice zostawili mi wolny wybór, nie odradzali aktorstwa, ale ostrzegali, że porażka jest w ten zawód wliczona. To bardzo mi pomogło – mówi.
Aktorskie doświadczenia zdobywała w Paper Mill PlayHouse w New Jersey i Barrow Group w Nowym Jorku, gdzie była jedyną nastoletnią studentką. Za rolę w serialu telewizyjnym „Get Real” (1999) otrzymała nominację do Teen Choice Award.
W 2004 r. na premierze drugiej części „Pamiętników księżniczki” Hathaway, która właśnie skończyła 22 lata, olśniewała urodą. Nie była już podlotkiem, tylko piękną kobietą. I sama czuła, że na dobre wyrosła z kina dla nastolatków. Czekała na poważniejsze propozycje, ale te nie przychodziły. Co gorsza, ominęła ją rola w słynnym musicalu Andrew L. Webbera „Upiór w Operze”, bo terminy zdjęć kolidowały z sequelem „Pamiętnika...”. Dla młodej aktorki, która od dziecka śpiewała, a jako nastolatka występowała z chórem w słynnej Carnegie Hall, to musiało być wielkie rozczarowanie.