[b]Rz: Jest pani wytrwałą obserwatorką przemian na naszym rynku mieszkaniowych potrzeb i mód. Czym materiał z najnowszej książki różni się od tego z wcześniejszych tomów?[/b]
[b]Hanna Długosz:[/b] Pierwszy album pokazywał lata 90. – wielką radość i wolność w tworzeniu‚ szaleństwo form‚ kolorów i faktur. Jeszcze nie było zbytnich możliwości sprowadzania wszystkiego z Zachodu‚ więc architekci sami projektowali wyposażenie wnętrz‚ niektórzy sięgali po meble wykonywane przez artystów dla Galerii Opera.
Album projektów z lat 2000 – 2004 to kontrast‚ dążenie do wyciszenia i uspokojenia bliskie skrajnemu minimalizmowi. Wszystkie wnętrza zdawały się podobne do siebie‚ utrzymane w jasnych beżach‚ bielach czy szarościach. Szafki kuchenne stały się monolityczne‚ prawie niewidoczne‚ inteligentne systemy oświetlenia i nagłośnienia umożliwiały kreowanie we wnętrzach rozmaitych nastrojów. Pojawiła się sztuka‚ ale obrazy i rzeźby polskich artystów kontrastowały z meblami sprowadzanymi z Zachodu. Głównie były to repliki z lat 20.‚ 40. i 50.‚ klasyczne sprzęty Jacobsena‚ Eamesów‚ Saarinena‚ Pantona‚ Nelsona‚ van der Rohego‚ Le Corbusiera i innych.
W najnowszym albumie chciałam pokazać luz, a nawet odwagę cechującą projektantów. Wprowadzają do wnętrza materiały elewacyjne: blachę‚ płyty OSB czy płyty betonowe na ściany‚ wapienie z różnych regionów Polski. Inwestorzy mają większą świadomość‚ czego oczekują, i współtworzą z architektami projekty. Wybór lokalizacji jest ważny‚ bo teraz liczą się bardzo widoki – z wnętrza i w środku. To one decydują o projekcie domu w Mikołajkach Bulandy – Muchy‚ tak też zaprojektowany jest krakowski dom MOFO i PCKO‚ mieszkanie z basenem na VI piętrze Piotra Walkowiaka z ADD. To nowe i fascynujące podejście.
[b]Nie odstajemy chyba zbytnio od Zachodu‚ jeśli chodzi o pomysły i wykonanie?[/b]