„Marna pamięć, marna pamięć, męczy mnie ogromnie, nie pamiętam, nie pamiętam, co zapomnieć”. Refren piosenki śpiewanej przez Jana Pietrzaka mógłby stanowić motto najnowszego programu Egidy.
On też radził ministrowi finansów, że zanim na polski rynek wypuści euro, niech najpierw wprowadzi złotówki. Dostrzegł, że wstęga, którą przecinał inny z notabli, była dłuższa od oddawanego do użytku odcinka autostrady.
Urok zasłużonego, jednego z najdłużej działających (42 lata) kabaretów zawiera się właśnie w tym, że żywiołowo i impulsywnie reaguje na wszelkie przejawy życia: obyczajowe, społeczne czy polityczne. Pietrzaka wspiera zespół stałych wykonawców, jak żywiołowe Ewa Dałkowska czy Renata Zarębska, żeby ograniczyć się do pań. Pojawiają się młode talenty, jak śpiewająca liryczne piosenki Ola Zabłocka.
W propozycjach satyrycznych kolejni artyści szli o lepsze z liderem grupy. Maciej Rybiński ujawnił swój, jedyny właściwy, stosunek do telewizji: bojkotować i być bojkotowanym. Przedstawił aktualną wizję resortu edukacji w sprawie matur: egzaminowani nic nie muszą umieć, byle tylko wcześniej nie wiedzieli, jakie są tematy.
Paweł Dłużewski rozśmieszał parodiami polityków. Z zapałem oklaskiwano jego refleksję, że w publicznych wypowiedziach niektórych z nich zdarza się dziwny asynchron: dźwięk wyprzedza myśl.