Jest jeszcze ciemno, kiedy Damian wchodzi do obory. Daje krowom siano, wsypuje do żłobów ziarno zbóż i kukurydzy. Kiedy karmelowe krasule w białe łaty powoli przeżuwają, farmer chodzi od jednej do drugiej i podwiązuje im ogony. Potem myje im wymiona i podłącza dojarkę. Po chwili litry świeżego mleka spływają do kanek od Eve, Glorii, Natalii i pozostałych krów.
Damian, jego żona Sophie, syn i dwie córki od wczesnej wiosny do jesieni mieszkają w starej (jej część pochodzi z 1640 r.) drewnianej chacie na wysokości 1600 m n.p.m. ponad szwajcarskim miasteczkiem Morgins na pograniczu kantonów Wallis i Vaud oraz francuskiej Górnej Sabaudii. Przeprowadzają się tu wiosną z krowami własnymi i innych gospodarzy, którzy chcą, by ich zwierzęta spędziły letnie miesiące na halach. Co prawda krowa, która pasie się na alpejskich łąkach, daje mniej mleka niż krasula z nizin, ale za to jego smak jest lepszy.
Jesienią krowy wracają do swoich właścicieli. Ich zejście z gór jest wielkim świętem. Na imprezę ściągają okoliczni mieszkańcy i turyści.
[srodtytul]Wódka z serem[/srodtytul]
Przez wiosnę i lato krowy pozostają na łąkach całą dobę. Ale jest już początek października i spadł pierwszy śnieg. Damian zagnał więc zwierzęta na noc do obory.