Kamery telewizyjne mogą dotrzeć dziś niemal wszędzie. Ale niezwykłe, zapierające dech w piersiach widoki to już za mało. Producenci chcą dostarczać widzom więcej emocji. Na bohaterów kreują zapalonych zoologów, którzy broniąc dzikiej przyrody, często ryzykują własnym życiem.
[srodtytul]Wyjący z wilkami[/srodtytul]
Świetnym tego przykładem jest historia Shauna Ellisa z filmu „Człowiek-wilk”. Mężczyzna poświęcił swoją prywatność, rodzinę i dom, by zamieszkać z watahą drapieżników. Kilka lat temu zaopiekował się trójką wilczków, które odrzuciła matka. I może nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że Shaun postanowił zostać ich ojcem, wychowawcą i przywódcą. Nie tylko karmił wilczki, ale także uczył wyć, polować, rywalizować i ustalać hierarchię w stadzie. Po latach badań uważa, że rozumie język wilków. – To kombinacja warknięć i pomruków – mówi.
Jego determinacja budzi szacunek, ale i przerażenie. Spędza z wilkami niemal 24 godziny na dobę. Razem z nimi je i śpi. Zawsze zakłada to samo ubranie, by zwierzęta rozpoznały jego zapach. Ma za sobą lata spędzone w piechocie morskiej, ale i tak musi intensywnie ćwiczyć, by dotrzymać kroku wilkom i obronić pozycję samca alfa, którą zajmuje w stadzie. Gdy szczeniaki miały po trzy miesiące, karmił je ze swoich ust. Teraz, gdy wilki są dorosłe, jako przywódca ma prawo do najlepszych kąsków – zjada wątrobę, serce i nerki jelenia. – Kiedyś lubiłem rybę z frytkami, piłem piwo, od czasu do czasu kupowałem coś chińskiego – wspomina bez sentymentu. I dodaje, że nowy styl życia wzmocnił jego system odpornościowy. Nie musi korzystać z pomocy lekarzy. Gdy zrani się lub zadrapie – wilki wylizują mu rany.
Shaun ma nadzieję, że jego unikalne badania i wiedza zdobyta podczas bezpośrednich kontaktów z drapieżnikami pomogą zaprowadzić harmonię między ludźmi i wilkami. Wierzy, że oba gatunki mogą żyć obok siebie, nie czyniąc sobie nawzajem szkód.