Zimą wcale nie trzeba jeść produktów ciężkostrawnych i kalorycznych. Zapotrzebowanie człowieka na składniki mineralne, witaminy, białko, tłuszcz, węglowodany jest takie samo przez cały rok. Zmienia się jedynie w zależności od płci, wieku, poziomu aktywności fizycznej. O tej porze roku, mniejszy jest wybór produktów, z których czerpie się potrzebne składniki odżywcze, ale są mrożonki, prawie tak samo wartościowe, jak sezonowe jarzyny. Podstawowym warunkiem zimowej diety jest ilość posiłków. Powinno się zjadać co najmniej cztery, ale niewielkie, pamiętając o ciepłych daniach i pożywnym śniadaniu.
Zimą zazwyczaj mniej się ruszamy, więc spalamy mniej kalorii, co oznacza, że mamy mniejsze zapotrzebowanie energetyczne czyli powinniśmy dostarczać organizmowi mniej energii, ale tę samą ilość składników odżywczych co np. latem.
— Dlatego o tej porze roku nasza dieta powinna charakteryzować się względnie niską koncentracją kalorii na jednostkę wagi i jednocześnie wysokim skoncentrowaniu składników odżywczych na jednostkę energii. Żeby to zobrazować podam przykład. Osoba, która wiosną, latem i jesienią trzy razy w tygodniu uprawia jogging przez godzinę, tygodniowo spala przeciętnie o około 2100 kalorii więcej niż ktoś tej samej płci i w podobnym wieku nie uprawiający żadnej aktywności. Jeśli zimą ta osoba przestaje ćwiczyć, zapotrzebowanie na kalorie spada, bo wydatek energetyczny i metabolizm poposiłkowy się obniża, a zapotrzebowanie na składniki odżywcze zmienia się tylko nieznacznie. Nasz sportowiec musi więc zimą jeść mniej kalorii, by nie utyć i w mniejszej puli kalorii musi zawrzeć odpowiednią ilość składników odżywczych — tłumaczy Małgorzata Rzeszutek-Desmond, zajmująca się edukacją i poradnictwem z zakresu dietetyki w Dublinie.