Trendy na piedestale

Podoba mi się koncepcja Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Wizualnej inSPIRACJE: szóste, tegoroczne wydanie szczecińskich spotkań organizatorzy przygotowali pod kątem związków mody ze sztuką

Publikacja: 04.03.2010 10:13

Cockroach 2008 – Naked Faces

Cockroach 2008 – Naked Faces

Foto: materiały prasowe

U nas mix niepopularny, na Zachodzie zaś w ostatniej dekadzie – wręcz topowy. Od ponad półwiecza filozofowie i kulturoznawcy zaczęli rozważać istotę estetycznej wspólnoty pomiędzy ubiorem a sztuką – a jednym z prekursorów był Roland Barthes, słynny francuski strukturalista. Hasło tegorocznych inSPIRACJI – „glamour/pochwała piękna” – jest więc na czasie. W dodatku to tytuł pojemny i skłaniający do kulturowych refleksji.

[srodtytul]Psychologia w kiecce[/srodtytul]

Po epokach coraz węższych specjalizacji i dzieleniu włosa na czworo nadeszły czasy całościowego spojrzenia na świat wykreowany przez współczesną cywilizację.

Pomysłodawcy ważnych prezentacji, festiwali czy przeglądów sztuki współczesnej nie stawiają już szlabanu pomiędzy tworami kultury wysokiej i niskiej. Przeciwnie – łączą je, porównują i wyciągają ogólne wnioski. Okazuje się, że istnieje mnóstwo wątków wspólnych w codzienności i odświętności; w kulturze elitarnej, ludowej, małomiasteczkowej, nawet w subkulturze naznaczonej socjopatią.

Po co kuratorzy zderzają elitę z dołami? Powody są dwa. Po pierwsze, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o ludzkiej psychice, mechanizmach odczuwania i reagowania; potrzebach, tęsknotach, oczekiwaniach. Po wtóre, aby zachęcać coraz większą liczbę odbiorców do wizyt w muzeach.

Trafieniem w dziesiątkę okazało się wprowadzenie na salony wystawowe… ubrań. Wniosły do sterylnych przestrzeni, namaszczonych wzniosłością (czasem na wyrost), powiew świeżości, życia, energii. Co za tym idzie, podniosły frekwencję. Bo nawet ci, którym na co dzień „fashionizm” (czyli pościg za modowymi nowinkami) jest głęboko obojętny, chętnie oglądają wykwity designerskiej fantazji w postaci wystawowych eksponatów. Zabawne – te same kreacje pokazywane w witrynach ekskluzywnych butików nieraz wywołują negatywne, nawet wściekłe komentarze. W muzeach nie drażnią. Można podziwiać je bezinteresownie, nie przejmować się ich niepraktyczną formą ani ceną.

[srodtytul]Jak być kochaną[/srodtytul]

Każda epoka ma swój ideał piękna. Wymyślony, gloryfikowany przez artystów. W życiu mało kto zbliża się do estetycznego modelu. Wówczas w sukurs idzie moda. Dziedzina, w której spotykają się natura i kultura. Krawcy poprzez ubiór tworzą iluzję doskonałości. Suknia nie tylko zdobi człowieka – także charakteryzuje epokę.

Jaka kobieta stanowi wzorzec urody w naszych czasach? Chuda. Ale szczupłość nie jest wynalazkiem współczesności. Nienaturalnie wydłużone proporcje obowiązywały w gotyku, co osiągano poprzez niektóre elementy stroju: u mężczyzn ciżmy z przesadnie wyciągniętymi noskami i rajtuzy opinające nogi; u kobiet – wysokie, stożkowate czepce, podniesioną talię i długie treny przy sukniach. Smukłość obowiązywała eleganckich ludzi romantyzmu; gibkie jak łodygi były secesyjne femme fatale i naznaczeni gruźlicą przedstawiciele cyganerii. Chłopięco wiotkie miały być modne panny lat międzywojennych, które uzyskiwały płaską sylwetkę z pomocą sportów, tańca towarzyskiego i niehigienicznego trybu życia. Dietę dbających o wygląd dam zdradza Zula Pogorzelska w kabaretowym szlagierze „Bo ja się boję utyć”; informuje, co jada: woda, suchary, a zamiast obiadu – cytryny. Jednak wtedy do przegięcia jeszcze nie doszło. Pojęcie anoreksji nie było znane.

Dziś mania odchudzania stała się znakiem czasów i stylem życia. Bulimia i anoreksja to dwa końce tego samego zjawiska. Kompulsywne obżeranie się, a potem torturowanie głodówką. W obydwu przypadkach powód tkwi w pokręconej psychice, w braku pozytywnych emocji. Bulimicy i anorektycy cierpią na brak akceptacji i obwiniają za to siebie. W dążeniu do osiągnięcia doskonałego wyglądu są w stanie zrujnować sobie zdrowie.

W szczecińskim przeglądzie udział bierze znana niemiecka fotografka Ivonne Thein. Cykl zdjęć prezentowanych na inSPIRACJACH zatytułowanych „32 kilo!” to portrety dziewczyny chorej na anoreksję. Prace są bardzo dyskretne, wręcz estetyczne. Jednak wyrafinowane ujęcia i wymyślne stroje nie maskują makabrycznej chudości modelki. A chciała być piękna…

[srodtytul]Idea z kapelusza[/srodtytul]

Zauważmy: współczesna moda nie wynika z ducha czasów. To indywidualne popisy projektantów, wariacje na jakiś temat. Niekiedy wyrafinowane estetycznie, innym razem dowcipne, czasem wymagające od autora tudzież odbiorcy erudycji.

Na przykład niemiecko-francuski kreator Stephan Hann odgrzewa tradycje surrealizmu. Im bardziej absurdalny surowiec, tym ciekawiej. Projektant konstruuje spódnice z płyt kompaktowych, spodnie ze skręconych celuloidowych filmów, bluzkę z płatków róż, balową suknię ze skrawków „Financial Timesa”, mini ze sreberek po czekoladkach, torbę z kapsli po szampanie, sukienkę i korale z foliowych opakowań po pigułkach… Ten typ poszukiwań zapoczątkowała Elsa Schiaparelli (której 120. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku) i współpracujący z nią Salvador Dali: but w roli kapelusza, homar zamiast uchwytu przy torebce, insekty zatopione w kolii – to pomysły z lat 30. ubiegłego stulecia.

Niektórzy designerzy szukają natchnienia poza własną tradycją. Duńskie butiki proponują stroje a la samuraj, włoska dżinsowa firma podszywa się pod skandynawski folklor, Afrykańczycy przymilają się byłym kolonialistom, Chińczycy udają Hindusów, Hiszpanie imitują Włochów. I tylko zdrowi na ciele i duchu Tyrolczycy wciąż jodłują w spodniach nad kolana i kapelusiku z piórkiem.

W Berlinie widziałam stroje młodych projektantów z południowej Afryki, promowanych przez koncern Mercedes-Benz. Większość pomysłów zakorzenionych w Czarnym Lądzie, autentycznych, zabawnych. Ale nie wyobrażam sobie białych dziewczyn biegających po europejskich ulicach w falbaniastych krynolinkach z bufkami i wariacką gigantyczną biżuterią. To wygląda pięknie tylko na afrykańskiej królowej!

[srodtytul]Z życia do gabloty[/srodtytul]

Moda odgrywa niebagatelną rolę w socjologiczno-psychologicznych refleksjach o współczesnych konsumpcyjnych społeczeństwach. Już sam prestiż, jakim cieszy się obecnie ta dziedzina, daje do myślenia. Wielcy krawcy są idolami tłumów, podobnie jak gwiazdorzy filmowi. Zbijają bajkowe fortuny, zamykają się w swych królestwach. To już nie są zwykli designerzy, lecz „mistrzowie” lub „geniusze”. Tych najsłynniejszych określa się mianem „arystokracji mody”, ich projekty zaś to „rzeźby” lub „arcydzieła”. Nie mówiąc o modelkach, które z kategorii ładnych dziewczyn przeniesiono do grupy diw.

Nic dziwnego, że na Zachodzie kreacje słynnych projektantów coraz częściej trafiają do prestiżowych galerii, gdzie zbierają rekordową widownię. Mnożą się też specjalistyczne instytucje. Największe na świecie i najdłużej zbierane kolekcje strojów posiadają nowojorskie muzea: Guggenheim, The Costume Institute at the Metropolitan i New Museum; w Londynie – Victoria & Albert Museum, w Paryżu – Musée de la Mode et du Textile (w kompleksie budynków Luwru) oraz Centre Pompidou. Bogate zasoby mają także Groningen Museum, Costume Institute w Kyoto, Costume Museum of Canada i Muzeum of Costume w Bath. Z kolekcji ciekawostek: w Amsterdamie jest Muzeum Okularów, w amerykańskim Bata – Muzeum Butów, w Barcelonie i francuskim Grasse – Muzea Perfum; w Memphis (Tennessee) – Muzeum Bawełny; w Lincoln, Nebraska, otwarto niedawno Międzynarodowe Centrum Quiltu (technika zszywania tekstyliów z różnych kawałków).

[srodtytul]Wystawa zamiast wybiegu[/srodtytul]

Modowy boom w muzeach to kwestia ostatniej dekady. Oczywiście, od dawna eksponowano w galeriach stroje historyczne lub etniczne. Zdarzały się też retrospektywy wielkich krawców, którzy zrewolucjonizowali podejście do ubioru: Chanel, Elsa Schiaparelli, Christian Dior. Ale projektanci w pełni sił twórczych nie mieli co marzyć o zaszczycie wystawiania w świątyniach sztuki. Precedens stworzył pokaz Yves’a Saint Laurenta w Met’s Costume Institute. Prezentacja stała się wydarzeniem 1983 roku. Okazało się, że publiczność tylko czeka na podobne atrakcje. Od tamtej pory prezentacje wielkich krawców stają się sezonowymi hitami.

Centre Pompidou nie mogło pozostać w tyle za Met i również uhonorowało przeglądem Saint Laurenta oraz Vivienne Westwood i Gianniego Versace. W latach 90. holenderskie Groningen Museum spróbowało konkurować z Nowym Jorkiem, Londynem i Paryżem: wzniesiono tam nowy muzealny budynek, którego główną część zaprojektował Alessandro Mendini, architekturą zaś poszczególnych pawilonów zajęli się inni wzięci designerzy, m.in. Philippe Stark i Michele de Lucchi. Pierwsze sezony w Groningen zdominowali krawcy japońskiego pochodzenia: Rei Kawakubo, Issey Miyake. Holenderskiej instytucji Warszawa zawdzięczała pierwszy w historii naszego wystawiennictwa pokaz współczesnych kreacji zatytułowany „Nowy! teatr mody”. W 1998 roku Zamek Ujazdowski przyjął na swe salony suknie Vivienne Westwood, Johna Galliano, Thierry’ego Muglera i Azzedine’a Alaia. Niestety, w naszych galeriach był to precedens…

Tymczasem po 2000 roku ruszyła na świecie lawina designerskich retrospektyw. Nowojorski Guggenheim zorganizował monografię Giorgia Armaniego (2001), następnie Azzedine’a Alaia, projektanta odnoszącego największe sukcesy w latach 80. Niemal jednocześnie Brooklyn Museum uhonorowało francusko-japońskiego projektanta Yohji Yamamoto. Pięć lat po zabójstwie Gianniego Versace, w 2002 r., londyńskie V&A przypomniało jego zasługi dla mody; rok potem pokazano dorobek Ossie Clarka, króla brytyjskiego popu i Vivienne Westwood, pierwszej damy punku; w ubiegłym roku – prace JC de Castelbajaca. Dwa lata temu największym wydarzeniem na modowej niwie była paryska wystawa Jeana-Paula Gaultiera, na 30-lecie pracy twórczej.

Inną ciekawostką stały się też „pokazy garderobiane”, czyli stroje dam słynących z dobrego gustu bądź ekstrawagancji. Na przykład nowojorskie Met upubliczniło zasoby szafy Jacqueline Kennedy, Victoria & Albert Museum zaś – kreacje Anny Piaggi, wpływowej włoskiej dziennikarki od mody, znanej głównie z szokujących nakryć głowy.

[srodtytul]Ku własnej chwale[/srodtytul]

Moda na modę jest dyskretnie podsycana przez głównych zainteresowanych. Zdarzają się nawet sytuacje dwuznaczne moralnie. Florencki Palazzo Pitti przedstawił prawie 70 kreacji projektu Gianfranco Ferre dla uczczenia… donacji projektanta na rzecz muzeum. Armani wyłożył niebagatelną sumkę 15 mln dolarów dla Guggenheim Museum.

Wielcy krawcy zakładają także fundacje swego imienia z myślą o prezentowaniu ubiorów. Hubert de Givenchy wspomógł Fundację Cristobala Balenciagi, niezupełnie bezinteresownie dbając o pamięć słynnego poprzednika, którego firmę przejął. Fundacje założyli Versace (jeszcze za życia) i Yves Saint Laurent (wespół ze swym partnerem Pierrem Bergé).

Jak złośliwie zauważył Karl Lagerfeld, wśród projektantów mody posiadanie własnego muzeum jest trendy. I coś jest na rzeczy. W 2001 roku Zandra Rhodes, angielska designerka, której szczyt popularności przypadł na lata 70., otworzyła w pobliżu londyńskiej Tate Modern budynek-pomnik ku własnej czci, wspaniałomyślnie dopuszczając do ekspozycji także stroje Vivienne Westwood i Ossie Clarka. Ściany muzeum zaprojektowanego przez meksykańskiego architekta Ricardo Legoretta pokryła ulubiona przez projektantkę barwa pink: w tym odcieniu ma ufarbowane włosy i uszminkowane usta.

To od czasów Elsy Schiparelli kolejny przypadek szalonej miłości do amarantu; o innych fascynacjach tą barwą – w tekstach do katalogu inSPIRACJI. Przy okazji wypada przypomnieć, że wizualnym przewodnikiem festiwalu jest shocking pink – wściekle różowy kolor, który pojawia się na plakatach i znaczkach, w gadżetach i w logo wydarzenia.

Pink nie tylko żyje – dodaje witalności wszystkiemu, czego tknie.

[i]Monika Małkowska

krytyk sztuki, dziennikarka „Rz“[/i]

U nas mix niepopularny, na Zachodzie zaś w ostatniej dekadzie – wręcz topowy. Od ponad półwiecza filozofowie i kulturoznawcy zaczęli rozważać istotę estetycznej wspólnoty pomiędzy ubiorem a sztuką – a jednym z prekursorów był Roland Barthes, słynny francuski strukturalista. Hasło tegorocznych inSPIRACJI – „glamour/pochwała piękna” – jest więc na czasie. W dodatku to tytuł pojemny i skłaniający do kulturowych refleksji.

[srodtytul]Psychologia w kiecce[/srodtytul]

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"