W poszukiwaniu stylu

Programy telewizyjne, w których kobiety przechodzą metamorfozę od stóp do głów, zachęciły Polki do radykalnych zmian w wyglądzie. Dziś z usług stylistów korzystają już nie tylko gwiazdy kina i muzyki.

Publikacja: 31.03.2010 00:13

W poszukiwaniu stylu

Foto: First Class

Red

Gdy Gok Wan w programie „Jak dobrze wyglądać nago?” przemienia smutne gospodynie domowe w królowe balu, trudno nie westchnąć z zazdrości. Odpowiednia bielizna, zabiegi kosmetyczne, modny strój, makijaż i uczesanie potrafią odmienić nie tylko wygląd bohaterki, ale także całe jej życie. Niezdecydowany partner wreszcie się oświadcza, koledzy z pracy przestają docinać, koleżanki patrzą z nutą zawiści.

– Polkom takie programy otworzyły oczy na świat i sprawiły, że mamy prawdziwy boom na kompletne metamorfozy – mówi Monika Jurczyk, osobista stylistka z Krakowa.

Nie zrażają ich bardzo szczere Trinny i Suzannah, które potrafią bohaterki swych programów skrytykować w najbardziej bolesnych słowach. Liczy się tylko efekt końcowy – nowa, piękna, młoda i pewna siebie osoba.

W ciągu ostatnich dwóch lat na rynku pojawiło się mnóstwo „specjalistów”, którzy obiecują naprawić wizerunek każdej szarej myszy. Niektórzy są samozwańczymi stylistami. Twierdzą, że skoro umieją ubrać samych siebie, poradzą sobie także z innymi.

– Niestety, wiele jest w tej branży osób bez kwalifikacji, które psują rynek. Jeśli klient raz przejdzie nieudaną metamorfozę, już nigdy nie odwiedzi stylisty – ubolewa Monika Jurczyk. Dlatego od stycznia ruszyła ze szkoleniami z kreowania wizerunku.

Innym problemem branży jest wciąż niewielka wiedza o tej usłudze wśród potencjalnych klientów.

– Polakom wydaje się, że to musi kosztować majątek – mówi Marta Gałka, stylistka z Warszawy. – Wiele osób jest więc przekonanych, że nigdy nie będzie ich stać na stylistę.

By zachęcić klientów do bliższego poznania tych usług, skorzystała ze stołecznych billboardów, na których zareklamowała bezpłatne konsultacje i zasugerowała, że stylista nie musi być drogi.

– Plakaty sprawiły, że mamy ręce pełne roboty – tłumaczy Marta Gałka. – Klienci mogą przyjść i przekonać się, że stać ich na taką przyjemność oraz że nikt do niczego nie będzie ich zmuszał.

Często bowiem barierą przed wizytą u stylisty jest obawa, że każe on kupować mnóstwo drogich ubrań w awangardowym stylu, a fryzjer na siłę stworzy na głowie pomarańczowego jeża.

– Choć nierzadko mam swoją wizję tego, jak moja klientka mogłaby wyglądać, najważniejsze jest to, by to ona dobrze się czuła – dorzuca Monika Jurczyk. – Trzeba więc iść na kompromisy, czasem przekonać do nieco większej odwagi, by na koniec zadowolenie było po obu stronach.

Najczęściej z usług stylisty korzystają kobiety ustatkowane, o wysokiej pozycji zawodowej, w wieku 30–40 lat. Nie jest dla nich problemem zapłacenie 400–500 zł za porady specjalisty oraz 100 zł za każdą godzinę wspólnych zakupów.

– Na skompletowanie podstawowej garderoby trzeba przeznaczyć minimum 2000 zł – wylicza Monika Jurczyk. – Klientki najczęściej wydają około 4000 zł, ale zdarzają się też takie, które w ciągu jednego dnia są w stanie kupić ubrania za 20 000 zł.

Dodaje jednak, że nie wszystkie osoby, z którymi współpracowała, były tak zamożne.

– Czasem zgłaszają się do mnie nawet studentki, które przez kilka miesięcy zbierały pieniądze, by móc odmienić swój wizerunek – mówi.

Jak widać, dla chcącego nic trudnego. Także zdaniem Marty Gałki w wielu przypadkach można dokonać wielkich zmian małym kosztem.

– Gdy oglądam szafy klientek, często okazuje się, że mają one wiele dobrych ubrań, ale po prostu nie potrafią ich nosić – wyjaśnia Gałka. – W Polsce wiele kobiet nie ma zarysowanej talii i właśnie te panie lubują się w nieco workowatych sukienkach. Zawsze mam więc przy sobie gruby czarny pasek, dzięki któremu dokonuję natychmiastowej zmiany w ich sylwetce.

Niekiedy wystarczy też zestawić znalezione w szafie ubrania w nieco inny sposób, niż robi to ich właścicielka, a wówczas kreacja wygląda modnie i świeżo. Marta Gałka podkreśla też, że wiele kobiet zgłasza się do niej z podobną prośbą – o pomoc w wyborze dodatków.

– Polki wcale nie ubierają się najgorzej, ale z dodatkami mają wielki problem – przekonuje. – Zupełnie nie znają oferty, nie mają pomysłów. Pomoc w wyborze kilku akcesoriów i pokazanie, jak je nosić, potrafi całkowicie odmienić styl klientki.

Mimo że to kobiety zazwyczaj kojarzą się z metamorfozami, z usług stylistów korzysta także wielu mężczyzn. Często stanowią oni nawet ponad połowę wszystkich klientów. Są to przede wszystkim właściciele firm, menedżerowie, przedstawiciele wolnych zawodów.

– W moim przypadku to panowie rozkręcili ten biznes. Oni naprawdę nie lubią zakupów – wyjaśnia Monika Jurczyk. – Ze mną wybierają się na nie dwa razy do roku, kompletują potrzebną garderobę i mają tę przykrą czynność z głowy.

Marta Gałka lubi kreować wizerunek mężczyzn, ponieważ wyczuwa u nich większe zaufanie.

– Kobiety mają zazwyczaj jakiś pomysł na siebie i czasem trudno je przekonać do zmian – twierdzi. – Panowie całkowicie oddają się w ręce stylisty i wierzą, że wykona on swoją pracę dobrze.

Oczywiście większość mężczyzn trudno jest namówić na krzykliwe kolory, nietypowe fasony czy nutkę awangardy w dodatkach, jednak zazwyczaj nie protestują, gdy stylista proponuje im klasyczne stroje. Nie oznacza to wcale, że z mężczyzną łatwo robi się zakupy.

– Panowie zwracają ogromną uwagę na detale – zauważa Monika Jurczyk. – Potrafią odrzucić świetną koszulę tylko ze względu na kształt guzików. Niekiedy trzeba ich przekonywać do kompromisu i wyjaśnić, że trudno będzie znaleźć ubranie idealne pod każdym względem – dodaje.

Marcin Cejrowski, reporter telewizyjny, ceni stylistów za szczerość.

– Pomoc zaufanego stylisty wnosi ważną rzecz – dystans i trzeźwą ocenę tego, w czym nam dobrze, a w czym nie do końca – mówi. – To przydaje się zwłaszcza nam, facetom, którzy często tracą kontakt z rzeczywistością. Powiedzmy sobie szczerze, większość z nas nie ma dużego pojęcia o stylu – przyznaje bez ogródek.

Choć zakupy odzieżowe zazwyczaj robi sam, z usług stylisty korzysta nawet kilkadziesiąt razy w roku.

– Ważny wyjazd, festiwal, gala czy inna prestiżowa impreza – przy takich okazjach pomoc fachowca okazuje się bezcenna – tłumaczy Cejrowski. – Czas to w moim przypadku towar deficytowy, więc lepiej poświęcić go na coś innego niż poszukiwanie właściwego stroju.

Często osoby korzystające z usług stylistów uważa się za próżne i zapatrzone w siebie, ale to tylko niepoparty niczym stereotyp.

– Kobiety wielokrotnie decydują się na taką przemianę, gdy chcą dodać sobie odwagi, zmienić coś w swoim życiu – mówi Monika Jurczyk.

Nieraz w ten właśnie sposób odreagowują ciężkie chwile, takie jak rozwód czy śmierć kogoś bliskiego. Zakupy i metamorfoza mogą mieć działanie terapeutyczne, gdyż budują samoocenę i napawają optymizmem. Zdarza się więc, że stylistce kręci się w oku łza.

– Ostatnio robiłam przemianę dziewczynki z niepełnosprawnością ruchową – wspomina Monika Jurczyk. – Kiedy zobaczyłam, jak rozpromieniała, widząc się w nowych ubraniach, fryzurze i makijażu, przypomniało mi się, dlaczego wybrałam ten właśnie zawód. Zajmowałam się także klientką z nerwicą, która bała się ludzi i przebywanie w sklepie było dla niej cierpieniem. Postanowiła jednak wytrzymać i poradziła sobie świetnie. Gdy zobaczyła się po metamorfozie, od razu wydała się pewniejsza siebie, odważniejsza.

Również Marta Gałka miewa podczas pracy chwile wzruszeń.

– Byłam ostatnio na zakupach z klientką i jej mężem – opowiada. – Kiedy ona wychodziła z przymierzalni w kolejnych strojach, jej małżonkowi coraz bardziej błyszczały oczy. To bardzo budujące.

Według Marcina Cejrowskiego nieprawdą jest, że dobry wygląd nie ma w życiu znaczenia.

– Pamiętam, jak kilka lat temu wyjeżdżałem na festiwal do Cannes – wspomina. – Poza ubraniem dostałem wtedy od stylistki żelazko. Na początku myślałem, że to żart. Szybko jednak przekonałem się, że miała rację.

Wśród tłumu „zmiętych” reporterów wyglądał, jakby w Cannes spędził co najmniej tydzień i systematycznie zmieniał strój. Z żelazka skorzystała też jego ekipa.

– Tak, dzięki żelazku byliśmy traktowani lepiej! – nie ma wątpliwości Marcin Cejrowski. – W moim wypadku przełożyło się to na kilka dobrych materiałów, wstęp poza miejsca ustalone wcześniej z organizatorami festiwalu i imprezę w festiwalowym VIP roomie.

Polki, szukające odmiany i pomysłu na siebie, uciekają się do pomocy nie tylko stylistów. Dzięki sklepom internetowym coraz popularniejsze stają się również usługi projektantów mody. Choć w mediach lansowanych jest zaledwie kilka nazwisk, takich jak Maciej Zień, Ewa Minge czy Gosia Baczyńska, kobiety szukają niezwykłych kreacji u młodych projektantów, którzy nie żądają za swe dzieła fortun.

– Myślę, że każdy projektant chciałby, aby jego kreacje nosiły gwiazdy, natomiast ja nie na tym się skupiam – mówi Kasia Zapała, która od czterech lat dowodzi, że rzeszę klientek można mieć nawet bez atelier w centrum Warszawy. – Staram się, aby moje projekty były funkcjonalne, ponadczasowe, skromne, ale bardzo kobiece. Polki lubią mieć w szafie funkcjonalne rzeczy, sukienkę, która nadaje się do pracy, a zarazem na wieczór z przyjaciółmi. Projektuję więc przede wszystkim dla tradycyjnej, eleganckiej Polki.

Projektantka mieszka w małym miasteczku pod Kielcami, a rozgłos zyskała właśnie dzięki Internetowi.

– Ubieram kobiety zarówno z małych miasteczek, jak i z wielkich metropolii – opowiada Zapała. – Wysyłałam kreacje do różnych krajów europejskich, USA, Japonii, a nawet na malutką wyspę koło Madagaskaru.

Jej klientki to najczęściej kobiety młode, do 45 roku życia. Nierzadko po pierwszym zakupie wracają po kilka kolejnych sukienek. Mogą sobie na to pozwolić, ponieważ kreacje Kasi Zapały kosztują mniej niż 500 zł i w wielu wypadkach są tańsze niż ubrania z sieciowych sklepów. Więcej trzeba zapłacić za stroje szyte na miarę, ale takich zleceń również nie brakuje.

– Zdarza się to dość często – przekonuje Kasia Zapała. – Począwszy od studniówek, skończywszy na ślubach. Taki projekt musi być droższy, ponieważ pochłania znacznie więcej pracy. Projekt indywidualny jest dostosowany do figury klientki, dobrany jest najbardziej odpowiedni krój, który podkreśla zalety i tuszuje wady sylwetki, także najlepsze kolory i dodatki. Poza tym stworzona indywidualnie sukienka jest jedyna w swoim rodzaju, występuje tylko w jednym egzemplarzu, a to bardzo cenne.

W internetowych galeriach handlowych, takich jak np. Saltandpepper.pl, można znaleźć oferty wielu innych młodych artystów. Większość ich oryginalnych kreacji kosztuje mniej niż 1000 zł.

Osoby, które nie mają czasu na spotkania ze stylistą, nie muszą być zdane na siebie przy wyborze ubioru.

– Za 300 zł można przejść wirtualną stylizację – przekonuje Marta Gałka. – Klient przesyła zdjęcia swojej sylwetki, a my staramy się opisać najlepsze dla niego fasony, zasugerować fryzurę. Trochę trudniej jest z doborem kolorów, ponieważ na zdjęciach nie widać dobrze takich szczegółów, jak odcień karnacji.

Z takich usług chętnie korzystają mężczyźni, także ci mieszkający za granicą. Stali klienci mogą też liczyć na to, że stylista wyręczy ich w chodzeniu po sklepach.

– Gdy znam już dobrze sylwetkę i gust danej osoby, jestem w stanie sama wybrać dla niej odpowiednie rzeczy i dostarczyć je – mówi Monika Jurczyk.

To właśnie ona jako pierwsza w Polsce zaoferowała usługę tzw. personal shopping. Jednak w naszym kraju różni się ona od tego, co można zobaczyć za granicą.

– Polacy nie nabrali jeszcze zaufania do stylistów, dlatego zwykle chodzimy na zakupy razem – opowiada Jurczyk. – Tymczasem w Londynie personal shopper pracuje dla domu towarowego. Klientka mówi po prostu, czego potrzebuje, relaksuje się w fotelu, popijając szampana, a pracownik przynosi jej proponowane stroje z różnych sklepów. Ale na to jest u nas jeszcze za wcześnie.

Niektóre nasze centra handlowe próbują jednak nieśmiało wdrażać taką ideę i kilka razy w roku umożliwiają klientom skorzystanie z usług stylisty i doradcy zakupowego. Na przykład w krakowskiej Galerii Kazimierz każda osoba, która przez cały poprzedni rok zebrała paragony o łącznej wartości 1000 zł, mogła skorzystać z usług osobistej stylistki. Z kolei warszawskie i gdyńskie centra handlowe Klif organizują cyklicznie bezpłatne konsultacje z zakupowymi doradcami.

I choć do zachodniego podejścia wciąż naszym galeriom handlowym daleko, każda akcja z udziałem stylisty zwiększa modową świadomość Polaków i ich apetyt na niepowtarzalny styl.

Gdy Gok Wan w programie „Jak dobrze wyglądać nago?” przemienia smutne gospodynie domowe w królowe balu, trudno nie westchnąć z zazdrości. Odpowiednia bielizna, zabiegi kosmetyczne, modny strój, makijaż i uczesanie potrafią odmienić nie tylko wygląd bohaterki, ale także całe jej życie. Niezdecydowany partner wreszcie się oświadcza, koledzy z pracy przestają docinać, koleżanki patrzą z nutą zawiści.

– Polkom takie programy otworzyły oczy na świat i sprawiły, że mamy prawdziwy boom na kompletne metamorfozy – mówi Monika Jurczyk, osobista stylistka z Krakowa.

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"