Zawody odbyły się na początku marca ubiegłego roku. Dariusz Morsztyn uplasował się w środku stawki, lecz dla niego nagrodą było już samo dotarcie do mety. Gdy startował poprzednim razem, ta sztuka mu się nie udała, bo zabłądził w śnieżnej zawiei na trasie.
Finnmarkslopet to najdłuższy wyścig psich zaprzęgów w Europie, rozgrywany w najbardziej na północ wysuniętym miejscu na świecie tj. najzimniejszej części Norwegii – Finnmarku, gdzie temperatury spadają poniżej –40 stopni Celsjusza. Wyścig odbywa się od 1981 roku na dwóch dystansach – 500 km i 1000 km. Startuje w nim ponad 1000 psów i około 100 maszerów z całego świata.
Bohater opowieści udał się na start wyścigu z towarzyszącą mu ekipą wspierającą i ośmioma psami syberian husky, dla których był to nie mniej trudny sprawdzian. Na przedstartowej odprawie uczestnicy wyścigu nadrabiali miną, słuchając słów prowadzącego spotkanie: – Nie wierzcie tym, którzy próbują was przestraszyć. To nie jest niebezpieczne dla psów.
Wielu się uśmiechało, a Dariusz przypomniał sobie, że w czasie ubiegłorocznych zawodów widział dramatyczne sytuacje, choć rzeczywiście nie z udziałem psów, a ludzi. Jeden z maszerów odmroził sobie rękę, inny uda.
W temperaturze –42 stopnie Celsjusza toczy się walka o przetrwanie. Ciepło żegnani przez kibiców zawodnicy, ruszają na trasę wymagającą hartu ciała i ducha. Wiedzie ona przez niezamieszkaną tundrę, a każdy maszer jedzie samotnie, posługując się jedynie mapą i kompasem. Do tego zawieje, górki, muldy, niebezpieczne zjazdy.