Udowodniono, że atrakcyjność zewnętrzna ułatwia życie. Urodziwi budzą sympatię na kredyt. Mają większe szanse na znalezienie partnera i pracy. Przystojni mężczyźni zarabiają o 10 – 15 proc. więcej niż ci o przeciętnej urodzie, a jako politycy cieszą się większym zaufaniem wyborców. Piękne kobiety wbrew stereotypom nie są idiotkami, niejednokrotnie mają także wyższe IQ.
Jednocześnie statystyki wskazują, że dramatycznie rośnie w nas niezadowolenie z własnego wyglądu. Dotyczy to kobiet i mężczyzn. Skutkiem ubocznym pogoni za medialnym ideałem urody są takie społeczne plagi, jak anoreksja u kobiet i bigoreksja u mężczyzn. Kobiety głodzą się, by utrzymać szczupłą sylwetkę. Mężczyźni katują treningami, a co gorsza – szprycują anabolikami, gdy mają obsesję na punkcie perfekcyjnego, umięśnionego ciała jak u kulturysty.
Książka „Piękno ciała", wydana przez PWN, nie jest ani lifestylowym poradnikiem, jak być pięknym i atrakcyjnym, ani encyklopedią kanonów urody. Raczej przewodnikiem, pomagającym zrozumieć, czym jest piękno i jak zmieniają się jego ideały w życiu, sztuce, różnych kulturach i środowiskach. Poznać jego uwarunkowania: estetyczne, biologiczne, socjologiczne, psychologiczne.
W starożytnej Grecji ideałem kobiecości była Afrodyta o ciele lekkoatletki z rzeźby Praksytelesa. Artyści starożytności, a potem renesansu matematycznie wyliczali idealne proporcje, stosując tzw. zasadę złotej liczby. Stosowali ją Leonardo da Vinci i Michał Anioł, choć Leonardo zastrzegał: „Jeżeli chcesz rzeźbić swoje figury zawsze na ten sam wzór, wiedz, że ich nie odróżnisz między sobą, czego nie ma w naturze”.
Kolejne epoki weryfikowały klasyczne normy piękna i ustalały własne kanony. Barok cenił pulchność, gdy prerafaelici kreowali modę na ascetyczno-eteryczne ciała.