Zazwyczaj jest tak, że artysta gra ok. 45 minut plus bisy. Po czym koniec – kłania się i schodzi ze sceny.
Tymczasem Ania Czajkowska, menedżerka Funk Me Hard, zapowiedziała, że: – Zagramy dwie godziny. Potem mają wystąpić chłopcy z Funk Joint Unlimited. Zobaczymy, ile to będzie trwało. A później wszystko zależy od widzów...
Warto pokazać pod sceną, że się fajnie bawimy, gdyż Funk Me Hard gra przyjazne funky, „ale nie to ostre, lecz w stylu Prince’a”. Prawda, że w parze z tą obietnicą może iść wizja przyjemnego wieczoru?
Po ostatnim koncercie formacji w klubie Huśtawka w Internecie pojawiły się takie komentarze: „Byłem przypadkiem, zaciągnięty przez znajomego. Niesamowita energia, wielki szacunek. Macie od wczoraj wiernego fana”.
[i]